Reklama
Rozwiń
Reklama

Lepiej niż miało być

Co myśleć o piłkarzach, którzy w sobotę po katastrofalnym meczu przegrywają 2:3 z Irlandią Płn., a w środę biją rekord skuteczności reprezentacji Polski, ustanowiony przed 46 laty przez drużynę, w której debiutował Włodzimierz Lubański (9:0 z Norwegią w Szczecinie).

Publikacja: 02.04.2009 00:46

[link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/04/01/lepiej-niz-mialo-byc][b]Skomentuj na blogu[/b][/link]

Wprawdzie chłopcy z San Marino w dniu meczu pojechali zwiedzać Kraków i mieli w nogach kilka kilometrów z Rynku Głównego na Wawel, ale nawet gdyby siedzieli w hotelu, niewiele by im to pomogło.

Polacy zachowali się jak trzeba, nie okazali miłosierdzia, zgodnie z zasadą – jak już złapałeś przeciwnika, który niewiele potrafi, a w dodatku trzęsą mu się nogi, musisz to wykorzystać. Tak powinno być, ale w wykonaniu naszych graczy nieczęsto się zdarza.

Można mówić o zdecydowanej woli odkupienia win. Piłkarze mieli świadomość, że w Belfaście zagrali źle, sprawili zawód nam i trenerowi. Przeczytali na swój temat wiele krytycznych komentarzy i postanowili pokazać, że nie można ich całkiem skreślać. W sobotę zachowali się jak amatorzy, a wczoraj jak profesjonaliści.

Ale ten mecz, choć łatwy, też miał podteksty. Nim się rozpoczął, zdenerwowani byli zawodnicy, trener i ci, którzy z nim współpracują. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że atmosfera jest podła, że wielu kibiców straciło cierpliwość, a grupa działaczy wcale by się nie zmartwiła, gdyby Leo Beenhakkerowi znowu powinęła się noga. Poparcie, jakiego piłkarze udzielili trenerowi po porażce w Belfaście, miało ciąg dalszy.

Reklama
Reklama

Kiedy Rafał Boguski strzelił pierwszą bramkę, zawodnicy podbiegli najpierw do niego, a potem wspólnie do trenera. Żeby cała Polska widziała. Wiele można też było dowiedzieć się z reakcji kibiców. Za bramką zajmowaną zwyczajowo przez najaktywniejszych zwolenników Korony przez cały mecz wisiał transparent: „Kazimierz Górski 1921 – 2006”.

Na początku meczu rozwinięto tam wielką flagę, tzw. sektorówkę, z napisem „Niech prowadzi nas Orzeł Biały”. Potem rozległo się powtarzane wielokrotnie hasło wzywające do obscenicznej czynności wobec PZPN, a zaraz po nim przeciągłe – „Leeeoo, Leeeoo”.

Następnie skandowano „Artur Boruc, Artur Boruc”, a żeby Łukasz Fabiański nie pomyślał sobie, że kibice coś do niego mają – usłyszał i swoje nazwisko. Naliczyłem 53 biało-czerwone transparenty z nazwami miasteczek i miast. Zgoda, ci ludzie kupili bilety przed meczem w Belfaście, ale teraz nie żałują. Kibicem jest się na dobre i na złe.

Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama