Historia zielonej marynarki

Wielki golf, jak tenis, ma swojego Wielkiego Szlema, którego początek wyznacza od 1934 r. turniej w pierwszym pełnym tygodniu kwietnia. Zawsze na tym samym idyllicznym polu Augusta National w stanie Georgia. Tam, gdzie zwycięzca dostaje zieloną marynarkę

Aktualizacja: 12.04.2009 13:49 Publikacja: 12.04.2009 01:02

Historia zielonej marynarki

Foto: AFP

Z marynarką było tak: w 1937 r., podczas czwartego roku działalności klubu władze wymyśliły obowiązek noszenia jej przez członków podczas turnieju po to, by kibice golfa mogli łatwo znaleźć kompetentne osoby w celu zadawania pytań dotyczących przebiegu lub reguł gry.

Oficjalny kolor to początkowo „zielona koniczyna”, po latach zmieniony na bardziej dumną „zieleń Masters”. Pierwszą partię zamówiono w Brooks Uniform Company z Nowego Jorku. Członkowie nie byli zachwyceni pomysłem, bo kwiecień w Georgii bywa gorący, a marynarka była dość ciężka.

Kiedy jednak do klubowego sklepu dostarczono lżejsze modele, jednorzędowe, bez podpinki, z odpowiednim logo (żółty obrys granic Stanów Zjednoczonych i czerwona flaga w miejscu, gdzie jest Augusta) na mosiężnych guzikach i lewej górnej kieszeni, bardzo szybko narodził się symbol. Dla jednych ultraekskluzywnego członkostwa, dla innych ultrakonserwatywnego podziału społeczeństwa.

Zwycięzcom turnieju zaczęto wręczać marynarkę od 1949 roku. Pierwszą dostał Sam Snead, legenda amerykańskiego golfa kilku dekad, począwszy od lat 30. Marynarka, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie jest nagrodą, którą przechowuje się przez lata w prywatnej szafie. Mistrz Masters dostaje ją na rok i nie może jej nosić poza klubem. Gdy w kwietniu golfista wraca na pole Augusta National, musi ją zwrócić. Od tej chwili ma prawo noszenia tego honorowego okrycia tylko podczas wizyt w klubie. Nawet jak wygra kolejny turniej, nie zyskuje prawa zabrania jej do domu. Regułę raz złamał Gary Player i nie oddał marynarki po zwycięstwie w 1961 roku. Wybaczono mu, bo nigdy jej nie włożył.

Zielony symbol czeka na zwycięzcę w kilka chwil po zakończeniu turnieju. Amerykanie są praktyczni – nie szyją marynarki w ostatnim momencie, tylko na kilkanaście minut przed ostatnimi uderzeniami piłek wybierają z magazynu kilka sztuk, które powinny z grubsza pasować na spodziewanego zwycięzcę. Dopuszcza się także wzięcie miary przed turniejem lub po nim i późniejsze dopasowanie nagrody do sylwetki.

Mistrz, nawet wielokrotny, zwykle ma tylko jedną marynarkę, choć klub może pójść na rękę i zmienić ją na nową, jeśli golfista znacząco przez lata schudnie lub utyje.

Tradycja Augusty każe także, by nowy mistrz otrzymał zieloną marynarkę od poprzedniego. W 1968 roku Jack Nicklaus wygrał turniej kolejny raz i z powodu braku precedensu musiał po prostu włożyć ją sam. Przy następnych zwycięzcach powtarzających co roku sukces pomocną ręką zaczął służyć dyrektor klubu.

Zielony przedmiot pożądania wszystkich golfistów świata nie jest jedyną nagrodą wręczaną w Masters. W 1961 roku klub ufundował trofeum – wykonany z 900 części srebrny model domu klubowego. Srebrzysta budowla (w stylu kolonialnym) stoi na srebrnym postumencie, którego boki pokrywają imiona i nazwiska kolejnych zwycięzców oraz tych, którzy zajęli drugie miejsca.

Przez wiele lat mistrzowie tylko brali tę nagrodę w ręce i zaraz oddawali do klubowego skarbca. Od 1993 roku dostają srebrną replikę trofeum oraz złoty medal. Są też nagrody pocieszenia – za drugie miejsce od 1951 roku przysługuje srebrny medal, a od 1978 srebrna kwadratowa salatera. Przez lata tworzyła się także tradycja nagradzania najlepszych amatorów (srebrny pucharek dla pierwszego, srebrny medal dla drugiego), golfistów, którzy trafią do dołka za jednym strzałem (kryształowa waza), osiągną najlepszy wynik dnia (też kryształ), a nawet dla tych, którzy uzyskają na jakimkolwiek dołku wynik lepszy o dwa uderzenia od normy (para kryształowych kielichów).

Oczywiście są też czeki, który wartość rośnie ostatnimi laty szybciej, niż spada wartość dolara. Zwycięzca z 1934 roku Horton Smith otrzymał 1000 dolarów z puli pięciu tysięcy. Jack Nicklaus za pierwszy z sześciu sukcesów (1963) odebrał 20 tys. dol., a za ostatni (1986) 144 tys. W ubiegłym roku pula nagród wynosiła 7,5 mln, a mistrz Trevor Immelman wziął 1,35 mln.

Zielone marynarki noszą dawni mistrzowie i członkowie zwyczajni klubu (jest ich około 300, średnia wieku powyżej 70 lat), wśród nich Bill Gates, szef Microsoftu oraz główne nazwiska amerykańskiej bankowości, przemysłu, handlu i polityki.

Poza nimi niemal nikt nie może zagrać na polu Augusta National. Zielona marynarka zasłania parę innych mniej znanych faktów, także tych nieco wstydliwych. Do 1974 roku wśród grających nie było żadnego golfisty o ciemnym kolorze skóry, pierwszy z nich Lee Elder grał i mieszkał z ochroną, przebierał się na zewnątrz, bo wielu członkom klubu nie podobało się dzielenie szatni z czarnym sportowcem.

Do 1982 roku tradycja kazała także, by kije za graczami nosili wyłącznie czarni caddies. Zmieniono tę zasadę na 15 lat przed tym, zanim pierwszy raz zieloną marynarkę włożył Tiger Woods.

Do dziś członkiem klubu Augusta National nie została kobieta. Klub wciąż odpiera skutecznie ataki organizacji feministycznych i polityków. Między wbijaniem piłki do dołka i wręczeniem najbardziej znanej nagrody golfowego świata mieści się wiele podobnych historii, ale przyznać trzeba, że Masters umiejętnie tworzy swoją legendę.

Ubiera zwycięzców na zielono, ale jest jedynym z wielkich turniejów zawodowych, którego nie udało się ubrać w barwy sponsorów. Podczas wielogodzinnych transmisji telewizyjnych nie zobaczy się tablicy z logo jakiegoś produktu lub firmy obok miejsca pierwszego uderzenia piłki, ani wielkiego banera przy trasie gry. Nawet zielone kioski z jedzeniem i napojami na terenie pola nie mają żadnych napisów – czystość krajobrazu jest ważniejsza. Augusta jest tak niezwykła, że wymusza na stacjach telewizyjnych ograniczenie zwyczajowej liczby reklam w czasie transmisji. Widać tylko drzewa, niektóre pamiętające uderzenia piłek prezydenta Dwighta Eisenhowera, rozbuchane krzewy od dereni po jałowce i mnóstwo kwiatów, głównie azalii, rododendronów, jaśminu i magnolii.

Marynarek w kolorze koniczyny nie widać. Członkowie mają dla siebie zamknięte pomieszczenia, z których wychodzą rzadko. W telewizorach klubowych turniej widać lepiej.

Z marynarką było tak: w 1937 r., podczas czwartego roku działalności klubu władze wymyśliły obowiązek noszenia jej przez członków podczas turnieju po to, by kibice golfa mogli łatwo znaleźć kompetentne osoby w celu zadawania pytań dotyczących przebiegu lub reguł gry.

Oficjalny kolor to początkowo „zielona koniczyna”, po latach zmieniony na bardziej dumną „zieleń Masters”. Pierwszą partię zamówiono w Brooks Uniform Company z Nowego Jorku. Członkowie nie byli zachwyceni pomysłem, bo kwiecień w Georgii bywa gorący, a marynarka była dość ciężka.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?