Franciszek Smuda wraca właśnie do Zagłębia Lubin, którego prezesi zatrudniają już piątego trenera w ciągu ostatniego roku. Zagłębie nie jest z tego powodu tak sławne, jak choćby Polonia Warszawa, ale prezes Paweł Jeż ma średnią nie gorszą niż Józef Wojciechowski.
[srodtytul]Spór o podwyżki[/srodtytul]
Miedziowy klub ostatni sezon spędził w pierwszej lidze, zesłany tam karnie za to, że w przeszłości kupował mecze. Przed spadkiem trenerem był Rafał Ulatowski, ale jego Leo Beenhakker zaprosił do współpracy w reprezentacji Polski i Zagłębie musiało znaleźć następcę.
Wybór padł na Dariusza Fornalaka. Po rundzie jesiennej Zagłębie było na pierwszym miejscu z wielkimi szansami na awans i wtedy Fornalak został zwolniony. Jak przyznawał prezes zespołu z Lubina Paweł Jeż powodem był niezadowalający styl, w jakim grała drużyna. Następcą Fornalaka mianowano Roberta Jończyka, ale pod jego dowództwem drużyna grała fatalnie. Już w kwietniu, po pięciu meczach, zastąpił go Orest Lenczyk.
Po sezonie Lenczyk przestał być trenerem Zagłębia. Nieoficjalnie mówiło się, że zażądał olbrzymiej podwyżki, na co nie chcieli zgodzić się prezesi, uważając że za mniejsze pieniądze wróci do nich Smuda lub Ulatowski. Zapomnieli jednak, że to właśnie z powodu sporów o podwyżkę (a także większy wpływ na transfery) Smuda pożegnał się z Poznaniem. Lenczyk odszedł, a przyszedł za niego Andrzej Lesiak.