[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/10/26/taki-sam-bol-glowy/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Pierwszy doświadczył tego Krzysztof Gajtkowski. Już w drugiej minucie strzelił ładnego gola dla Korony i stracił poczucie rzeczywistości. Podbiegł pod trybunę z ręką w geście nie wiadomo czego – triumfu, wyższości, pogardy? Wykazał się jednak całkowitą nieznajomością topografii, bo stanął twarzą w twarz z kibicami, którzy na czas budowy stadionu przenieśli tu słynną żyletę.

Na początek Gajtkowski dowiedział się, jak ma na imię, potem przy każdym dotknięciu piłki słyszał gwizdy, co średnio wpływa na samopoczucie. Wreszcie, zdruzgotany tym wszystkim, potraktował sędziego mniej więcej tak jak kibice jego. Sędzia wyjął czerwoną kartkę. Mecz był bardzo dobry, Legia od samego początku musiała odrabiać straty, Korona nie zamierzała poprzestawać na jednym golu. Publiczność pomagała, legioniści walczyli, a trzej zawodnicy rezerwowi, którzy weszli po przerwie, strzelili cztery bramki. 34-letni Marcin Mięciel grał jak wtedy, kiedy był jednym z najlepszych napastników w kraju. Młodszy od niego o 14 lat Maciej Rybus imponował rajdami na lewym skrzydle i dokładnymi dośrodkowaniami.

Co tydzień mamy wiele powodów do radości, bo nie brakuje dobrych meczów, składnych akcji i pięknych bramek. Ale kiedy trzeba z tych zawodników zbudować reprezentację, okazuje się, że to, z czego się cieszymy, to dużo za mało jak na wymagania europejskie. Nowy trener kadry będzie miał taki sam ból głowy jak jego poprzednicy.