Z pamiętnika złej baletnicy

Cała Polska zjednoczyła się w nadziei, że Franciszek Smuda coś jednak wyciśnie z piłkarzy. Na razie nie wycisnął. Z powodów obiektywnych rzecz jasna.

Aktualizacja: 17.11.2009 17:43 Publikacja: 17.11.2009 17:42

Tym razem nie skrzywdził naszych sędzia, nie oślepiło ich słońce i nie wiał im w oczy mroźny wiatr. W zmiażdżeniu Rumunów przeszkodziło naszym boisko – nierówne i piaszczyste. Sprytni rywale szybko zorientowali się w sytuacji i biegali tylko po równych i trawiastych fragmentach placu gry. Dlatego odnieśli całkowicie niezasłużone zwycięstwo.

Niezorientowanych warto może poinformować, że mecz odbył się nie w Rumunii, ale w Warszawie, i że zagraliśmy na piaszczystym gruncie na własne życzenie. Tym bardziej jestem ciekawy, jaką kłodę rzucimy sobie pod nogi w Bydgoszczy, gdzie dziś team Smudy rozegra kolejne towarzyskie spotkanie.

Nowy trener przez kilka tygodni, które upłynęły od nominacji, był traktowany przez media i samych piłkarzy z infantylnym zadęciem. Podkreślano więc na każdym kroku, że zawsze wymagał zaangażowania. Czy to znaczy, że Beenhakker nie wymagał? A Piechniczek, Engel i Janas też nie przywiązywali do tego wagi, tylko ot tak, na luzie, awansowali do finałów mistrzostw świata? Zawodnicy z kolei bajdurzyli o niepowtarzalnej atmosferze, jaka panuje podczas treningów z nowym selekcjonerem, choć do niedawna to samo mówili o zajęciach z siwowłosym Holendrem.

Owo zaklinanie Smudy i rzeczywistości załamało się na nierównym boisku w Warszawie. Po przegranym meczu z Rumunią media natychmiast odrobinę się zdystansowały od „czyniącego cuda Franza”. Jeden z portali poszedł na całość i zamieścił zdjęcie Smudy trzymającego na ręku płaczące dziecko. Komentarz: „Dzieci boją się Smudy”. Nie zdziwię się, jeśli po kilku kolejnych wpadkach narodowej drużyny trener przestanie być nagle człowiekiem pozbawionym wad. Ruszą za nim paparazzi, przypomną sobie to i owo wszyscy życzliwi, którzy na razie zachowują taktyczne milczenie.

To może być dla Smudy równie wielki problem jak budowanie drużyny na finały Euro 2012. Złe relacje z agresywnymi mediami mogą sprawić, że selekcjoner nie będzie w stanie skupić się na istocie swojej pracy. Przerobili to już Paweł Janas i Leo Beenhakker. Gra na nierównym boisku to w porównaniu z wojną z mediami nie jest jeszcze najgorsze zrządzenie losu.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/fafara/2009/11/17/z-pamietnika-zlej-baletnicy/]Skomentuj[/link][/ramka]

Tym razem nie skrzywdził naszych sędzia, nie oślepiło ich słońce i nie wiał im w oczy mroźny wiatr. W zmiażdżeniu Rumunów przeszkodziło naszym boisko – nierówne i piaszczyste. Sprytni rywale szybko zorientowali się w sytuacji i biegali tylko po równych i trawiastych fragmentach placu gry. Dlatego odnieśli całkowicie niezasłużone zwycięstwo.

Niezorientowanych warto może poinformować, że mecz odbył się nie w Rumunii, ale w Warszawie, i że zagraliśmy na piaszczystym gruncie na własne życzenie. Tym bardziej jestem ciekawy, jaką kłodę rzucimy sobie pod nogi w Bydgoszczy, gdzie dziś team Smudy rozegra kolejne towarzyskie spotkanie.

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025