Dzień ojca

Zaklinaniem rzeczywistości można nazwać wypowiedź nowego trenera Polonii Jose Marii Bakero po remisowym meczu z Legią. Mimo że obserwatorzy tego meczu uznali jego poziom za niegodny derbów stolicy i wysokiej pozycji Legii, Bakero był w miarę zadowolony.

Aktualizacja: 23.11.2009 00:18 Publikacja: 23.11.2009 00:17

Powiedział, ni mniej, ni więcej, że widział już w Polsce piłkarzy, którzy mogliby grać w hiszpańskiej ekstraklasie, a nie trafili tam tylko dlatego, że polska liga jest mało znana.

[wyimek]Pierwsze wypowiedzi Bakero o Polsce są dowodem jego kultury[/wyimek]

Nie wiem, co będzie mówił Bakero po kilku miesiącach pracy w Polsce, ale widać, że jego stosunek do naszego kraju jest na razie entuzjastyczny. Od pierwszych chwil po wylądowaniu na Okęciu podobało mu się wszystko, co bardzo dobrze świadczy o jego kulturze. Kiedy mówi, że Warszawa jest ładnym miastem, można się trochę dziwić, ale kiedy chwali ekstraklasę, warto się zastanowić, czy Polonia zatrudniła człowieka, który zdaje sobie sprawę, gdzie trafił. A może jako człowiek z najlepszym piłkarskim nazwiskiem, jaki pracował kiedykolwiek w naszych klubach, tchnie w Polonię ducha Barcelony i wtedy przestaniemy się dziwić. Ale aż takiej wyobraźni to ja nie mam. Nadal też trudno się zorientować, czy polska piłka kieruje się jakimikolwiek zasadami logiki. Zbyt często mecze z udziałem czołowych drużyn: Wisły, Legii, Lecha, są słabe. Emocje wzbudzają natomiast spotkania zespołów słabszych.

Nasza reprezentacja do lat 23 przegrywa z Anglią C, czyli drużyną zebraną naprędce przed wyjazdem do Polski z zawodników klubów piątej ligi. Ale kiedy patrzę, że obydwa gole dla Arki w pojedynku z Piastem strzelają 19-letni piłkarze (bramka Wojciecha Wilczyńskiego – fantastyczna), to myślę sobie, że jednak jest na czym budować optymizm.

Żeby zdolny piłkarz grał dobrze, musi mieć warunki. Mój ulubiony Sebastian Mila najlepiej grał w Groclinie. Czuł się tam jak w domu, bo do Koszalina, skąd pochodził, miał blisko. Nieprzypadkowo nie zrobił kariery ani w Austrii, ani w Norwegii. We Wrocławiu znowu odżył, a w sobotę rozegrał mecz życia. Dwie bramki strzelone, dwie asysty. W czwartek urodziła mu się córka, więc pan Sebastian, który nadal wysyła część zarobionych pieniędzy rodzicom do Koszalina, poczuł się jeszcze lepiej. Nie można wykluczyć, że kiedy weźmie ślub, to wróci do kadry.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/11/23/dzien-ojca/]Skomentuj[/link][/b] [/ramka]

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?