Odpowiedzi, jak się okazuje, mogą być trzy: nie podsypał, podsypał i trochę podsypał. Na tę trzecią ewentualność wskazuje [link=http://www.rp.pl/artykul/548143.html" "target=_blank]Paweł Wilkowicz w ciekawym tekście w "Rzeczpospolitej"[/link]. Okazuje się, że najnowszą tendencją wśród oszustów są mikrodawki. Chodzi, z grubsza rzecz biorąc, o to, by nie spowodować zmian w profilu krwi i nie narazić się na podejrzenia. Czyli, jak radzą mądrzy ludzie, trzeba jeść małą łyżeczką, a mówiąc ściślej, używać małej strzykaweczki.
Dla mnie najbardziej interesująca informacja w sprawie Contadora dotyczy badań na obecność plastiku. W tym swoistym wyścigu policjantów i złodziei doszło do tego, że sprawdza się już nie tylko to, czy w moczu sportowca zawarte są zakazane substancje, ale i – uwaga! – ślady opakowań tychże medykamentów. Na nowym pomyśle zarobią chemicy i analitycy, którzy będą mieli mnóstwo zamówień ze strony kontrolerów antydopingowych. Ale i po drugiej stronie barykady ktoś na tym musi zyskać. Trzeba będzie przecież wymyślić opakowania, które nie pozostawiają śladów. Interes będzie się więc nadal kręcił.
W trwającej od lat walce z dopingiem nie widać końca, co rodzi frustrację wśród ścigających. Szef prokuratorów antydopingowych Włoskiego Komitetu Olimpijskiego Ettore Torri postuluje za pośrednictwem mediów, by zalegalizować stosowanie zakazanych środków. To nie pierwszy tego rodzaju głos. Kilkanaście lat temu rozmawiałem z jednym z polskich zwolenników legalizacji dopingu, profesorem medycyny Romanem Marciniakiem. Podobny postulat zgłosił swego czasu wybitny lekkoatleta Paweł Januszewski. Nie są to zatem pomysły jakiegoś szalonego dziennikarza, który nie mając pojęcia o istocie sprawy, chce zyskać rozgłos. To opinie ludzi znających doskonale problem.
Wypowiedź Torriego, tak jak kiedyś głosy Marciniaka i Januszewskiego, spowodowała liczne protesty. Czesław Lang, niegdyś wybitny kolarz, a dziś organizator Tour de Pologne, pyta, skąd Torri ma informacje o tym, że wszyscy kolarze biorą doping. Nie wiem, skąd czerpał wiedzę Torri, ale ja usłyszałem to od Zenona Jaskuły.
Oczywiście nie ma najmniejszych szans na legalizację dopingu. Z powodów biznesowych, rzecz jasna. Trzeba by zamknąć laboratoria i cały zbudowany wokół nich interes dotowany dziesiątkami milionów dolarów. Będzie więc tak, jak radzą mądrzy ludzie: spokojnie, małą strzykaweczką.