Rz: Przed meczem w Monachium powiedział pan, że możecie wygrać, a rywale muszą. Takie nastawienie pomogło w zwycięstwie 1:0?
Robert Lewandowski:
Meczów nie wygrywa się nastawieniem. Wygraliśmy konsekwencją, uważam, że zasłużenie. Bayern to bardzo dobra drużyna, przez wiele kolejek Manuel Neuer był niepokonany. Trener Jupp Heynckess stworzył zupełnie inny zespół niż w poprzednim sezonie. Tyle że tak jak w poprzednim dwa razy wygraliśmy z Bayernem, tak samo chcielibyśmy, żeby było teraz. Wiedzieliśmy, że w Monachium nie można zaatakować na hurra. Liga Mistrzów nauczyła nas cierpliwości i dzięki temu do lidera Bundesligi nie tracimy już pięciu, ale dwa punkty. Bayern gra pod olbrzymią presją. Tam muszą być zwycięstwa i musi być mistrzostwo. Inne drużyny na tym korzystają.
Niemcy napisali o panu: mistrz wszechstronności. Myśli pan czasem o tym, że powoli staje się gwiazdą?
Przechodząc z Lecha do Borussii, wiedziałem, że najważniejszy dla mnie będzie czas. W pierwszej rundzie po transferze drużyna grała doskonale, trener nie mógł nic zmieniać, bo tylko psułby świetnie funkcjonującą maszynę. Później jednak znalazł dla mnie miejsce na boisku – grałem jako ofensywny pomocnik i nie byłem tym zachwycony, jednak pozwoliło mi to zdobyć nowe umiejętności. Sam czuję, że zrobiłem postęp, nabrałem pewności siebie. To pomaga w każdym meczu. Pewniej poczułem się także w codziennym życiu, poznałem inną kulturę, obyczaje, język.