Jeśli nie ma chleba, to niech będą chociaż igrzyska. Obywatele mogą przymierać głodem, gospodarka może być uzależniona od cen ropy, ale jak wódz zechce w swoim kraju gościć najlepszych sportowców, to trzeba dopingować.
Gdy tydzień temu w Gwinei Równikowej i Gabonie startował Puchar Narodów Afryki, organizacja Free Belarus Now wezwała do odebrania Białorusi organizacji hokejowych mistrzostw świata w 2014 roku.
To nie jedyny głos w tej sprawie. Wcześniej Międzynarodową Organizację Hokejową (IIHF) do takiej decyzji wezwały Unia Europejska i Kongres USA, a prezydent Barack Obama podpisał ustawę, która zobowiązuje go do wspierania opozycji na Białorusi.
Czy takie groźby to dobry straszak na Aleksandra Łukaszenkę, który wielokrotnie udowadniał, że międzynarodowa opinia publiczna liczy się dla niego umiarkowanie?
Może IIHF okaże się skuteczniejsza od ONZ? Nie od dziś wiadomo, że prezydent Białorusi kocha hokej i wielokrotnie wyjeżdżał w stroju zawodnika na lodowisko, starając się przekonać, że władza jest w znakomitej formie.