Ojczyzna futbolu najlepsza była wtedy, kiedy odmawiała udziału w mistrzostwach świata. Arbitralnie ogłosiła, że nikt nie gra lepiej od niej i nie widzi powodu, aby to udowadniać. Działo się tak przed wojną. Kiedy już Anglicy w mundialu wystartowali, to w jednym z pierwszych meczów pokonali ich amerykańscy kelnerzy, którzy przygotowania do turnieju rozpoczęli dwa tygodnie wcześniej.
FIFA, z okazji setnej rocznicy narodzin Angielskiej Federacji Piłkarskiej (na czele której stał Anglik), przyznała Anglii prawo organizacji mistrzostw świata. W ramach prezentu sędziowie mylili się na korzyść Anglii, dzięki czemu zdobyła ona tytuł mistrza świata. To wszystko działo się w roku 1966, a więc blisko pół wieku temu. Od tamtej pory reprezentacja Anglii nie wygrała ani mistrzostw świata, ani Europy.
Może łatwiej to będzie zrozumieć, jeśli przypomnimy, że ostatni raz angielski teoretyk futbolu zapisał się w istotny sposób w dziejach taktyki w drugiej połowie lat 20. ubiegłego wieku. Nazywał się Herbert Chapman. To on, po zmianie przepisu o spalonym, wymyślił ustawienie WM, którym przez blisko 30 lat grał cały świat. A potem ten świat poszedł do przodu, a Anglicy zostali w domu ze swoją splendid isolation. Postawili pomnik Chapmanowi, kapitanowi z roku 1966 Bobby Moore'owi, mózgowi tamtej drużyny i Manchesteru Utd. Bobby Charltonowi i wielu innym piłkarzom, żyjącym i nieżyjącym.
Zaprosili na Wyspy najlepszych piłkarzy świata, na których wydają niebotyczne pieniądze. Stworzyli legendę najlepszych klubów, rozwijają kulturę piłkarską, jakiej nie ma nigdzie indziej na świecie. Zbudowali nowoczesne stadiony, przebudowali Wembley, wydają książki piłkarskie w nakładach, przekraczających liczbę mieszkańców Londynu. Wokół futbolu stworzyli przemysł. I tylko reprezentacja niewiele z tego ma.
Kevin Keegan, David Beckham, Gary Lineker, Alan Shearer, Paul Gascoigne i wielu innych nigdy nie byli mistrzami świata ani Europy. Dawniej to Anglia eksportowała piłkę nożną na cały świat. Dziś, na Wyspach Brytyjskich budują ją piłkarze i trenerzy z całego świata. Kiedy po sezonie ligowym rozjadą się do domów, zostają Anglicy w reprezentacji narodowej. I po kolejnej porażce żyją wspomnieniami.