Po ostatnich porażkach w meczach towarzyskich zaczęło się polowanie na Ludovica Obraniaka. Robi się z niego kozła ofiarnego?
Słyszałem o tym, docierały do mnie wszystkie opinie, komentarze. Gdybym chciał kierować się tymi podpowiedziami, na mecz z Ukrainą powołałbym pewnie 16 zawodników, bo krytykowano nie tylko Obraniaka.
Jest problem tego zawodnika w kadrze czy nie?
Myślę, że na siłę próbuje się sprowadzić problem reprezentacji tylko do niego. A są inne. Musimy wiele poprawić jako zespół i wtedy nie będziemy zwracać uwagi na jednego czy drugiego piłkarza, ale będziemy mówić o drużynie. Razem wygrywamy i razem przegrywamy. Jeden zawodnik nie zmieni losów meczu.
Powołanie Radosława Majewskiego ma pokazać, że Obraniak nie może być pewny miejsca w składzie?
To alternatywa nie tylko dla Obraniaka. Majewski może też konkurować choćby z Adrianem Mierzejewskim. Występuje na pozycji, na której nie jest za bogato w naszej piłce, stąd te poszukiwania. Trzeba też pamiętać, że Majewski gra w drugiej lidze angielskiej, a to zupełnie co innego niż gra w kadrze, Bundeslidze, Serie A czy Premiership. Przyjrzymy mu się na zgrupowaniu.
Problem mamy także w ataku. Liczy pan minuty bez gola Roberta Lewandowskiego?
Nie. Robimy, co możemy, by tę sytuację zmienić, by Robert zaczął strzelać gole. Chcielibyśmy bardzo, żeby wreszcie ta bramka padła i skończyły się wszystkie dyskusje zastępcze. Po meczu z Irlandią, w którym miał dwie dobre okazje, mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej i w końcu przełamie się w spotkaniu z Ukrainą. To byłby świetny scenariusz.
Kto jak nie on? Nie ma pan innego napastnika.
Liczę na tych, których powołałem, czyli Arkadiusza Milika i Łukasza Teodorczyka. Wiem, że ostatnio nie strzelają goli, ale mam nadzieję, iż w trakcie zgrupowania pokażą, że warto na nich dalej stawiać. Ale strzelanie goli to przecież nie tylko sprawa napastników. Ważne, by były bramki, nieważne, kto będzie je zdobywał.
Mecz z Ukrainą może być kluczowy w eliminacjach. Wygrana ułatwi nam awans, porażka może go przekreślić.
Zdaję sobie z tego sprawę, piłkarze też. Jeśli pokonamy Ukrainę, otworzymy sobie drogę do dalszej rywalizacji z optymistycznym nastawieniem. Jeśli będzie inaczej, bardzo skomplikujemy sobie sytuację w grupie i stracimy pewność siebie.
Przyzwyczaił się pan już do popularności?
Na razie spotykam się z dużą sympatią i chciałbym, żeby po meczu z Ukrainą było podobnie. To są fajne dyskusje, nikt nie daje mi złotych rad, nie poucza, czasami ludzie chcą po prostu pogadać o życiu, zdarza się, że nie dotykamy spraw piłki.
Bywa, że współczują panu słabych zawodników?
Takich głosów jest bardzo mało. Czasami w taksówce kierowca mówi: panie, skończ pan już powoływać tego zawodnika. Ale co ja mu mogę odpowiedzieć. Powtarzam: tylko spokojnie.