Menedżerowie wielu grup zawodowych to byli kolarze dyskwalifikowani za doping. W ubiegłym roku w 19 grupach UCI World Tour, czyli w światowej elicie, pracowało 151 dyrektorów sportowych i menedżerów. 69,5 procent z nich było w przeszłości kolarzami. Około 33 procent z tej grupy w mniejszym lub większym stopniu uczestniczyło w aferach dopingowych.
Wyliczeń dokonał Pierre Ballester w opublikowanej w ubiegłym roku książce „Fin de cycle" (gra słów dosłownie „Koniec koła", ale też „Koniec cyklu"). Francuski dziennikarz śledczy tropił oszustwa Lance'a Armstronga w czasach, kiedy wymagało to nie lada odwagi. Publikując książkę „L.A. Confidentionel", naraził się na pozwy sądowe ze strony prawników amerykańskiego hochsztaplera i na pogardę okazywaną mu podczas konferencji prasowych. Ale ostatecznie wygrał.
Jak im wierzyć?
Dziś Ballester utrzymuje, że mimo ogromu afer w kolarstwie nikt nie przeprowadził gruntownej reformy systemu. Jednym z przejawów ciągłego kryzysu dyscypliny jest obecność na kolarskim proscenium aktorów w przeszłości zamieszanych w afery. Rower zamienili na samochód i zamiast słuchać tego, co mówi im się do słuchawek, sami mówią. Zostali dyrektorami sportowymi.
„Misją dyrektorów sportowych jest także prowadzenie karier sportowych kolarzy, wpajanie im zasad uczciwości. Nie jest to łatwe dla ludzi, którzy sami tych reguł nie respektowali, będąc kolarzami" – pisze Ballester.
Wygląda na to, że z czarną przeszłością szczególnie trudno zerwać Aleksandrowi Winokurowowi. W 2007 roku kazachski kolarz został złapany podczas Tour de France. Udowodniono mu stosowanie transfuzji krwi. Został zdyskwalifikowany na dwa lata. Ciążą na nim również inne zarzuty – kupna zwycięstw w wyścigach.