Rz: Siódmy start, czwarte podium, pierwszy triumf, ale okupiony wielkim wysiłkiem i bólem. To był dla pana najtrudniejszy rajd?
Rafał Sonik: Nie, bo w przeciwieństwie do poprzednich lat, kiedy dochodziło do różnych dziwnych sytuacji, tegoroczna rywalizacja była uczciwa. Dakar 2015 był bardzo trudny, ale prawie niczym mnie nie zaskoczył. Poza tym, że organizatorzy – mimo silnych opadów deszczu – zdecydowali się rozegrać jeden etap na największym na świecie solnisku w Boliwii, wiedząc, że będzie to loteria. Nie da się przewidzieć, jak zareaguje nawet najlepiej przygotowany pojazd na 90-procentowy roztwór soli. W dodatku przez kilka, kilkanaście godzin. Ja, podobnie jak wielu innych kierowców, czułem się, jakbym jechał na bombie. Ale zdawałem sobie sprawę, że będę cierpiał.