Korespondencja z Kuala Lumpur
Zawody w Malezji to piekielnie trudny sprawdzian dla kierowców i maszyn. W tropikalnym klimacie najlepiej jest trzymać się klimatyzowanych pomieszczeń, a kokpit wyścigówki Formuły 1 do takowych nie należy. Palące słońce do spółki z rozgrzanymi elementami samochodu zapewnia temperaturę rzędu 60 stopni Celsjusza, a kierowcy nie mogą przecież jeździć w szortach i klapkach. Mają na sobie kilkuwarstwowe kombinezony z niepalnej tkaniny, a pod spodem ochronną bieliznę z długimi rękawami i nogawkami. Trwający ponad półtorej godziny wyścig jest prawdziwą drogą przez mękę, podczas której zawodnicy mogą stracić na wadze nawet kilka kilogramów.
Dlatego ważne jest właściwe przygotowanie: fizjoterapeuci poszczególnych zespołów pilnują, by ich podopieczni przede wszystkim dbali o odpowiedni poziom nawodnienia. Walka koło w koło podczas Grand Prix wymaga maksymalnej koncentracji, a upał i ewentualne osłabienie organizmu może nie tylko przeszkodzić w uzyskaniu dobrego wyniku, ale też spowodować potencjalne zagrożenie. Jazda samochodem Formuły 1 tylko pozornie jest prosta: w Malezji poza standardowym wyzwaniem w postaci przekraczających 5 G przeciążeń albo konieczności precyzyjnego wciskania hamulca z siłą grubo ponad 100 kilogramów trzeba jeszcze zmagać się z upałem i wilgotnością, w cięższe dni przekraczającą 80 procent.
Wysoka temperatura to też poważny sprawdzian dla samochodów. Inżynierowie muszą dobrać odpowiedni poziom chłodzenia: im większe otwory wpuszczające powietrze pod poszycie nadwozia, tym większe zakłócenia aerodynamiki. Z kolei większa wydajność aerodynamiczna nie przyda się na wiele, jeśli auto odmówi posłuszeństwa z powodu przegrzania.
W Malezji także opony dostają mocno w kość: na wyższe niż na innych obiektach zużycie wpływa kilka długich i szybkich łuków w połączeniu z bardzo szorstką, rzadko używaną nawierzchnią toru Sepang. Dlatego firma Pirelli tradycyjnie przygotowała na drugą rundę sezonu dwie najtwardsze mieszanki, ale nawet mimo tego szacuje się, że w niedzielnej Grand Prix kierowcy mogą zjeżdżać na zmianę opon nawet po trzy razy.