Rusza nowy sezon Formuły 1. Nie będzie czerwonych latarni

Kierowcy w Melbourne zaczynają jubileuszowy sezon rywalizacji w królowej motorsportu. Historia mistrzostw świata narodziła się 75 lat temu i wiele wskazuje na to, że czeka nas godne uczczenie tej brylantowej rocznicy.

Publikacja: 14.03.2025 05:45

Oscar Piastri (z lewej) i Lando Norris z McLarena są wśród faworytów tegorocznego sezonu

Oscar Piastri (z lewej) i Lando Norris z McLarena są wśród faworytów tegorocznego sezonu

Foto: FLORENT GOODEN / DPPI / DPPI via AFP

Stabilne przepisy zawsze sprzyjają wyrównywaniu szans. Ponadto od kilku lat jakość widowiska poprawiają takie inicjatywy, jak ograniczenie rocznych wydatków czy zależne od wyników przydziały czasu pracy w tunelach aerodynamicznych i symulacjach komputerowych.

Jasne, mniejsi wciąż nie są w stanie zagrozić najlepszym, lecz w ścisłej czołówce mamy coraz więcej ekip, w dalszej części stawki również toczy się wyrównana walka, a na torach nie ma już wyraźnych słabeuszy i czerwonych latarni, tracących do konkurentów po kilka sekund na okrążeniu.

Czytaj więcej

Nowy sezon Formuły 1. Najlepsze wrażenie zrobił McLaren

Transfery inżynierów

Cieszmy się stabilnością, bo w sezonie 2026 dojdzie do prawdziwej rewolucji technicznej, która może namieszać w stawce. W takich okolicznościach często zdarzało się, że jeden lub garstka zespołów odskakiwały od rywali – wykorzystując pomysły, na które w nowej rzeczywistości rywale jeszcze nie wpadli. Dlatego istotne są nie tylko zmiany personalne w kokpitach, ale także na inżynieryjnym zapleczu.

Zespół Ferrari skierował nawet sprawę do sądu, aby dopilnować przestrzegania rocznego zakazu pracy u konkurencji przez jednego ze swoich dyrektorów technicznych. Enrico Cardile, bo o nim mowa, przechodzi ze Scuderii do Astona Martina, ale zgodnie z wyrokiem włoskiego trybunału rozpocznie pracę dopiero w lipcu – za późno, by mieć znaczący wpływ na przyszłoroczną konstrukcję swojego nowego pracodawcy.

Właśnie do Astona Martina trafił z Red Bulla jeden z najwybitniejszych projektantów wszech czasów Adrian Newey. Na jego geniusz liczy Fernando Alonso, najbardziej doświadczony kierowca w stawce, który bardzo chce powiększyć kolekcję mistrzowskich tytułów.

Ma „zaledwie” dwa, oba zdobyte niemal dekadę temu. Kiedy sięgał po pierwszy, jednego z tegorocznych debiutantów nie było jeszcze na świecie – 18-letni Andrea Kimi Antonelli zajmuje w Mercedesie miejsce Lewisa Hamiltona, który w jednym z najgłośniejszych transferów w historii sportu zmienił barwy na czerwień Ferrari.

Kiedy Fernando Alonso debiutował w Formule 1, ponad jednej trzeciej tegorocznej stawki kierowców F1 nie było jeszcze na świecie.

Siedmiokrotny mistrz świata to także weteran – jedyny oprócz Alonso, który ma już ponad 40 lat. Ale trzydziestkę przekroczyło tylko dwóch innych zawodników – Carlos Sainz, który z Ferrari przesiada się do Williamsa, oraz Nico Hülkenberg, zmieniający barwy z Haasa na Saubera.

Kiedy Alonso debiutował w Formule 1 – w marcu 2001 roku, podczas Grand Prix Australii – aż siedmiu kierowców, czyli ponad jednej trzeciej tegorocznej stawki, nie było jeszcze na świecie.

Nowa nadzieja Włochów

Wspomniany Antonelli, w którym Toto Wolff, czyli szef Mercedesa, widzi nowego Maksa Verstappena – chyba wciąż go boli, że czterokrotny mistrz świata trafił przed laty pod skrzydła Red Bulla – niesie na młodych barkach nadzieje całej Italii.

Włosi, mimo motorsportowych tradycji, mogą pochwalić się tylko dwoma mistrzami świata, i to z zamierzchłej przeszłości. W 1950 roku pierwszym czempionem w historii został Giuseppe Farina, a w latach 1952–1953 bezkonkurencyjny był Alberto Ascari. I tyle, finito.

Oscar Piastri podczas prób przed nowym sezonem F1

Oscar Piastri podczas prób przed nowym sezonem F1

Foto: REUTERS/Hamad I Mohammed

Wśród nowicjuszy jest także Gabriel Bortoleto, mistrz Formuły 2 i Formuły 3 – a te tytuły zdobywał w debiutanckich sezonach. Brazylijczyk ma niewielkie szanse na zabłyśnięcie w słabym Sauberze, ale wielu przyszłych mistrzów zaczynało w ogonie stawki – Alonso w Minardi, a wielki rodak Bortoleto, Ayrton Senna, w Tolemanie.

Isack Hadjar, Francuz o algierskich korzeniach, stworzy w Racing Bulls ciekawy duet z Yukim Tsunodą. Nie dość, że są najniżsi w stawce, to jeszcze mają ognisty temperament i często wdają się w radiowe awantury – a na to trzeba uważać, bo w tym roku sędziowie mogą karać zawodników za nieelegancki język i niewłaściwe wypowiedzi. W Rajdowych Mistrzostwach Świata już zresztą mandat wlepiono: Adrien Fourmaux z Hyundaia musiał zapłacić 10 tysięcy euro za słowo na „F” w wywiadzie na mecie odcinka specjalnego podczas Rajdu Szwecji.

George Russell (Mercedes)

George Russell (Mercedes)

Foto: REUTERS/Edgar Su

W Formule 1 kary mogą sięgać 40 tysięcy euro, a w przypadku recydywy grozi nawet miesięczne zawieszenie i odjęcie punktów w mistrzostwach.

Liam Lawson i Oliver Bearman mają już na swoich kontach starty w Grand Prix i nawet punkty, lecz dla nich będzie to pierwszy pełny sezon w królowej motorsportu. Ten pierwszy, Nowozelandczyk, dołącza do Verstappena w Red Bullu, więc będzie musiał utrzymać na barkach sporą presję. Czuje ją też ostatni z szóstki świeżaków, Jack Doohan. Syn pięciokrotnego motocyklowego mistrza świata Micka jeździ w Alpine, gdzie kierowcą rezerwowym został Franco Colapinto – Argentyńczyk w drugiej połowie zeszłego sezonu świetnie zadebiutował w barwach Williamsa i teraz czai się na rolę etatowego zawodnika.

Czytaj więcej

Nowy sezon Formuły 1. W przeddzień rewolucji

McLaren był najszybszy

Po zimowych testach nie sposób przewidzieć, jak będzie wyglądał układ sił w stawce. Broniący tytułu Verstappen podkreśla, że Red Bull nie będzie bił się o zwycięstwa. Kierowcy McLarena, Lando Norris i Oscar Piastri, niby trochę narzekają na charakterystykę swoich maszyn, ale podczas przygotowań w Bahrajnie zaprezentowali się z najlepszej strony.

Tutaj ciekawie rysuje się rywalizacja wewnątrz ekipy, bo naturalnym liderem powinien być bardziej doświadczony Norris, który w zeszłym roku próbował dotrzymywać kroku Verstappenowi, ale Piastri wielokrotnie pokazał, że potrafi być szybszy i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Tuż przed rozpoczęciem weekendu w Melbourne zespół poinformował o „wieloletnim” przedłużeniu kontraktu z Australijczykiem.

W Ferrari czują ożywienie po przyjściu Hamiltona, ale w Scuderii również wiele zależy od relacji pomiędzy kierowcami. Wszak to Charles Leclerc miał być liderem, a tu do towarzystwa dostaje siedmiokrotnego mistrza świata, chcącego puścić w niepamięć mniej udane poprzednie sezony w Mercedesie. Tam też mogą pojawić się napięcia: jeśli komuś wydaje się, że teraz pierwsze skrzypce będzie grał George Russell, to najwyraźniej nie bierze pod uwagę możliwości i talentu Antonellego.

Patrzą w przyszłość

Te cztery zespoły powinny tworzyć mocną, wyrównaną czołówkę. W poprzednim sezonie na najwyższym stopniu podium stawało aż siedmiu kierowców, właśnie z tych ekip. Zacieśnienie stawki, widoczne zwłaszcza w drugiej części zeszłorocznej rywalizacji, zwiastuje ciekawą walkę w dwudziestu czterech rundach tego sezonu.

Lewis Hamilton (Ferrari)

Lewis Hamilton (Ferrari)

Foto: REUTERS/Mark Peterson

Będzie on upływał nie tylko w rytm batalii o tytuły – zespołowo prymatu broni McLaren, indywidualnie Verstappen może zaś wyrównać rekord Michaela Schumachera, który jako jedyny w historii zdobywał mistrzostwo przez pięć kolejnych lat – ale także prac i działań przed sezonem 2026.

Przygotowywanie zupełnie nowych samochodów, więcej zespołów (po długotrwałych przepychankach z władzami F1 do sportu dołącza Cadillac) czy wejście marki Audi, która przejmuje ekipę Saubera – ciekawych wątków w jubileuszowej edycji mistrzostw świata z pewnością nie zabraknie.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports.

Stabilne przepisy zawsze sprzyjają wyrównywaniu szans. Ponadto od kilku lat jakość widowiska poprawiają takie inicjatywy, jak ograniczenie rocznych wydatków czy zależne od wyników przydziały czasu pracy w tunelach aerodynamicznych i symulacjach komputerowych.

Jasne, mniejsi wciąż nie są w stanie zagrozić najlepszym, lecz w ścisłej czołówce mamy coraz więcej ekip, w dalszej części stawki również toczy się wyrównana walka, a na torach nie ma już wyraźnych słabeuszy i czerwonych latarni, tracących do konkurentów po kilka sekund na okrążeniu.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Formuła 1
Nowy sezon Formuły 1. Najlepsze wrażenie zrobił McLaren
Formuła 1
Nowy sezon Formuły 1. W przeddzień rewolucji
Formuła 1
Lewis Hamilton wciąż wygrywa z czasem
Formuła 1
Najlepszy wśród konstruktorów był McLaren. Nowe rozdanie w padoku
Formuła 1
Max Verstappen po raz czwarty mistrzem świata Formuły 1
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń