Stabilne przepisy zawsze sprzyjają wyrównywaniu szans. Ponadto od kilku lat jakość widowiska poprawiają takie inicjatywy, jak ograniczenie rocznych wydatków czy zależne od wyników przydziały czasu pracy w tunelach aerodynamicznych i symulacjach komputerowych.
Jasne, mniejsi wciąż nie są w stanie zagrozić najlepszym, lecz w ścisłej czołówce mamy coraz więcej ekip, w dalszej części stawki również toczy się wyrównana walka, a na torach nie ma już wyraźnych słabeuszy i czerwonych latarni, tracących do konkurentów po kilka sekund na okrążeniu.
Czytaj więcej
Historia wyścigowych mistrzostw świata rozpoczęła się 75 lat temu, a Formule 1 zależy na tym, by jubileusz przyniósł szczególne emocje. Po zimowych przygotowaniach optymizm nie gaśnie i rywalizacja zapowiada się pasjonująco.
Transfery inżynierów
Cieszmy się stabilnością, bo w sezonie 2026 dojdzie do prawdziwej rewolucji technicznej, która może namieszać w stawce. W takich okolicznościach często zdarzało się, że jeden lub garstka zespołów odskakiwały od rywali – wykorzystując pomysły, na które w nowej rzeczywistości rywale jeszcze nie wpadli. Dlatego istotne są nie tylko zmiany personalne w kokpitach, ale także na inżynieryjnym zapleczu.
Zespół Ferrari skierował nawet sprawę do sądu, aby dopilnować przestrzegania rocznego zakazu pracy u konkurencji przez jednego ze swoich dyrektorów technicznych. Enrico Cardile, bo o nim mowa, przechodzi ze Scuderii do Astona Martina, ale zgodnie z wyrokiem włoskiego trybunału rozpocznie pracę dopiero w lipcu – za późno, by mieć znaczący wpływ na przyszłoroczną konstrukcję swojego nowego pracodawcy.