Zgodnie z wieloletnią tradycją ostatni, 21. etap nie wniósł żadnych zmian do klasyfikacji końcowej 102. Tour de France. Odcinek liczył 109,5 km, umęczeni przejazdem przez Alpy uczestnicy wystartowali późnym popołudniem z przedmieść Sevres (dokładnie z Ville-d'Avray, gdzie zakończył się pierwszy Tour de France w 1903 roku) i dojechali we względnej zgodzie do mety.
W Paryżu mocno padało, więc sędziowie uznali, że zakończą pomiar czasu już po 41. kilometrze, to znaczy wtedy, gdy kolarze po raz pierwszy przetną linię mety na Champs-Elysées. Można było wtedy przez radio wyścigowe ogłosić: Chris Froome został technicznym zwycięzcą wyścigu. Późniejsze okrążenia miasta były tylko premią dla kibiców.
Mistrz odebrał na Champs-Elysées główne trofea po raz drugi (pierwszy był w 2013 roku, wtedy też wyprzedził Quintanę). Nagrody to przede wszystkim puchar i czek na 450 tys. euro. Jego zespół Sky z tej okazji pojechał w wyjątkowych koszulkach: czarnych z jaskrawożółtą wstążką, Międzynarodowa Federacja Kolarska wyraziła na to specjalną zgodę. Tegoroczny zwycięzca został także królem gór, choć ze względów formalnych w białej koszulce w czerwone grochy jechali inni kolarze.
Mistrz wyprzedził o minutę i 12 sekund Kolumbijczyka Nairo Quintanę, który po raz drugi (i ostatni, bo kończy 26 lat) został najlepszym w klasyfikacji młodych kolarzy (biała koszulka). Zieloną koszulkę dla najlepszego sprintera po raz czwarty z rzędu wręczono Słowakowi Peterowi Saganowi. Tytuł najbardziej agresywnego kolarza dostał Francuz Romain Bardet, choć czerwony numer startowy miał tylko na jednym etapie (Sagan i Michał Kwiatkowski na dwóch). Drużynowo wygrała ekipa Movistar, o prawie godzinę wyprzedziła drużynę Rafała Majki – Tinkoff-Saxo.
Szampan w drodze na Pola Elizejskie smakował jednak zwycięzcy gorzko – po licznych atakach medialnych, sugestiach i podejrzeniach dopingowych Froome wjeżdżał do stolicy Francji w nastroju dalekim od radości. Brytyjczyk będzie pamiętany jako jeden z najmniej lubianych mistrzów Wielkiej Pętli. Jeszcze w sobotę słyszał głośne inwektywy z poboczy.