Rzutnia w Żarowie, miasteczku dobrze schowanym w środku województwa dolnośląskiego, była swojej roboty. Kilka starych latarni jako podpory klatki, którą owinięto drucianą siatką ogrodzeniową. Betonowa wylewka pod nogi. Tam miejscowa nauczycielka wychowania fizycznego postawiła Pawła, energicznego trzynastolatka, by pierwszy raz zakręcił i machnął przed siebie stalową kulą z linką.
Nauczycielka to pani Jolanta Kumor, bodaj jedyna kobieta trenerka rzutu młotem w Polsce. Ale uparła się nie tylko na rzuty. Dzieciaki biegały, skakały, jakieś sukcesy na skalę wojewódzką były, tzw. klimat dla sportu też, choć za klimatem nie szły żadne wielkie pieniądze. Dwa młoty na siedem osób, czasem jeden, gdy urwała się linka, buty miotacza przerobione z piłkarskich korków, rękawica do uchwytu linki przysposobiona z rękawicy roboczej ojca.