Miał wygrać i wygrał. Ustanowił w finale rekord życiowy – 9,76, to szósty wynik w tabelach wszech czasów, jednak chyba nikt nie odniósł wrażenia, że objawił się nowy król bieżni.
Dwa lata temu Christian Coleman był wicemistrzem, za 37-letnim Justinem Gatlinem, dopingowym recydywistą. Teraz zamienili się miejscami. Mistrz przyleciał do stolicy Kataru po tygodniach niepewności – kontrolerzy dopingowi trzykrotnie nie zdołali zastać go w zgłoszonym miejscu pobytu. Prawne zabiegi spowodowały, że się wybronił.
Stawiać kogoś takiego na pomnik opuszczony przez Bolta – trudno. Po ostatnich metrach sobotniego sprintu w Dausze niektórzy widzowie gwizdali.
Christian Coleman ma 23 lata. Pojawił się w wielkiej lekkoatletyce w 2017 r., gdy na 100 m uzyskał najlepszy wynik sezonu na świecie (9,82), wygrał cztery konkurencje sprinterskie w finałach akademickich mistrzostw USA i zdobył dwa srebrne medale MŚ w Londynie.
Istotnym momentem jego kariery było też poprawienie halowego rekordu świata na 60 m, co stało się w 2018 r. podczas mityngu w Albuquerque. Uzyskał czas 6,34.Rodzinna opowieść głosi, że syn Setha i Daphne Colemanów z Atlanty pierwszy raz pokazał niezwykłą szybkość z powodu strachu przed odkurzaczem. Miał wówczas dwa lata. Rozśmieszał rodziców niezwykle szybką ucieczką na sofę. Okazało się, że ma naturalne zdolności atletyczne. Gdy miał pięć lat, już próbował grać w futbol amerykański i klasyczną piłkę nożną, chciał uprawiać gimnastykę, zwłaszcza ćwiczenia na drążku.