Jedyna różnica jest taka, że na pozycji numer 10 dostaje się mniej podań. Jako środkowy pomocnik mogę zejść głębiej, dostać piłkę, mieć trochę więcej miejsca. A ja lubię się rozbujać, kiwnąć jednego, drugiego i podać. Tak było przy pierwszym golu z Rumunią. A gdy jesteś ustawiony za napastnikiem, są mecze, gdy masz bardzo mało miejsca, musisz być tyłem do bramki. Ma to plusy, bo wystarczy dobrze przyjąć piłkę, obrócić się, gubiąc obrońcę, i jesteś pod bramką rywala. Na obu tych pozycjach czuję się dobrze. Ostatnie trzy mecze w reprezentacji grałem na dziesiątce.
10 września miną cztery lata od pańskiego ostatniego gola w kadrze. Trener Nawałka powtarza, że liczby są ważne. A pan w eliminacjach mundialu ma tylko dwie asysty.
Wiadomo że chciałbym strzelać, i... strzelę niedługo. Nie wiem, czy już w Kopenhadze, czy później, ale jeśli strzelę, będzie łatwiej. Tak samo było w klubie, jak się odblokowałem, poszło z górki. Teraz też częściej decyduję się na oddawanie strzałów, kiedyś się blokowałem. To się przełoży na reprezentację.
Czyli jeśli pierwszy strzał w Kopenhadze będzie chybiony, to...
...nie zmartwi mnie to ani trochę. A kiedyś by mnie martwiło, przy kolejnej dobrej sytuacji strzeleckiej szukałbym podania. Chociaż do tej pory tak jest, że nawet gdy mogę uderzać na bramkę, szukam dobrego podania w uliczkę, by ktoś zdobył gola, a ja miał asystę. Ale wkładam sobie do głowy: „ładuj, ładuj, ładuj”.
Przez lata uchodził pan za piłkarza, który potrzebuje zaufania. Czy w tych eliminacjach czuje pan, że ma więcej zaufania selekcjonera?