Kolejny czek na 3000 franków szwajcarskich poszedł w ręce Słoweńca, Lanisek skoczył najdalej (134 m) i zdecydowanie najładniej. Dobrze na wichrowym wzgórzu Bergisel górującym nad doliną rzeki Inn wypadli także Austriacy Daniel Tschofenig, Jan Hoerl i Manuel Fettner, ale ponieważ podmuchy we wtorkowe popołudnie były nad skocznią w Innsbrucku wyjątkowo niesforne, to skład pierwszej dziesiątki kwalifikacji jednak odbiega od kolejności na szczytach Pucharu Świata i Turnieju Czterech Skoczni, gdyż w pierwszej dziesiątce znalazło się miejsce dla dwóch Włochów (Alex Insam i Giovanni Bresadola) i drugiego Japończyka, Rena Nikaido.
Nie było natomiast wysoko lidera 72. TCS Andreasa Wellingera (miał 15. wynik), także innych mocnych Niemców Raimunda Philippa (20), Stephana Leyhe (30.), Karla Geigera (33.) i Piusa Paschke (35.). Nadal kłopoty z formą mają też Norwegowie, ale tej zimy to nie jest niespodzianka.
Czytaj więcej
Rusza 72. Turniej Czterech Skoczni. To pierwszy szczyt zimy ze skokami, na razie wydaje się, że bez znaczącego udziału szóstki Polaków.
Spraw polskich wreszcie nie należy przykrywać wstydliwym milczeniem, bo patrząc z pewnym optymizmem można było dostrzec syndromy poprawy. Przede wszystkim w serii KO środowego konkursu pojawi się pięciu skoczków z kadry Thomasa Thurnbichlera, już czterech z pozycji faworytów w pojedynkach otwierających rywalizację.
W tej czwórce są, w kolejności osiągniętych wyników: Kamil Stoch (12.), Paweł Wąsek (14.), Piotr Żyła (16.) i Maciej Kot (18). Wszyscy skoczyli solidnie, może wciąż nie nadzwyczajnie, lecz różnica z poprzednimi konkursami jest widoczna. Aleksander Zniszczoł, nieźle radzący sobie z Bergisel podczas treningów, miał pecha do pogody, trafiła mu się fatalna, ale awans zdobył z 49. pozycji. Jedynie Dawid Kubacki, podczas drugiego treningu nawet siódmy, w kwalifikacjach trafił na wszystkie nieszczęścia naraz: podmuch w plecy, złe wybicie i w efekcie był dopiero 52. na 63 uczestników zawodów.