Duża skocznia w Engelbergu od lat ma etykietę miejsca, w którym wyłaniają się przyszli mistrzowie Turnieju Czterech Skoczni. Gdyby sądzić tylko po trzech piątkowych skokach, treningach i serii kwalifikacyjnej, to kandydatami są ci sami, którzy z przytupem rozpoczęli sezon: lider PŚ Stefan Kraft (drugi i pierwszy podczas treningów, piąty w kwalifikacjach), co najmniej czwórka Niemców z Andreasem Wellingerem i Raimundem Philippem w rolach głównych, także Japończyk Ryoyu Kobayashi oraz rosnący w siłę Słoweńcy, zwłaszcza zwycięzca kwalifikacji, numer 3 ubiegłorocznego PŚ, Anze Lanisek.
Polacy na Gross-Titlis-Schanze spisali się nieco lepiej, niż w Klingenthal i wcześniej, choć przyznać należy, że ta poprzeczka jeszcze nie wisi wysoko. Odnotujmy jednak plusy: ósme miejsce Dawida Kubackiego w pierwszej serii treningowej, czternaste Piotra Żyły plus niezłe skoki czwórki wsparte siódmą pozycją Żyły w kwalifikacjach.
Czytaj więcej
Zła pozycja najazdowa to największy problem Polaków na początku sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. - Brakuje im dynamiki, potrzebują odpoczynku - uważają eksperci.
Na minus wypadł Kot, który bez presji rywalizacji wcale nie skacze wiele gorzej od reszty Polaków (podczas drugiego treningu był nawet z nich najlepszy), ale na razie skoki z wagą punktów lub awansu wciąż mu nie wychodzą. W sumie trener Thomas Thurnbichler chyba może mieć jednak powody do małego optymizmu: walka o miejsca na podium jego skoczkom nie grozi, lecz poprawa techniki prób, z nią lepsze osiągi, następuje.
Czytaj więcej
Konkursy w Lillehammer były kolejnym dowodem na kryzys polskich skoków narciarskich. Kibice, w poszukiwaniu pozytywnych emocji, powinni dziś raczej patrzeć w kierunku innych zimowych aren.