Było jak za dawnych dobrych lat: las biało-czerwonych transparentów na trybunach, grzmiące trąby i świetne polskie skoki. W połowie konkursu, który wbrew obawom o frekwencję zgromadził dziewięć drużyn, Kamil Stoch, Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Dawid Kubacki objęli prowadzenie.
Doskonały początek zrobił Stoch, wyprzedził o ułamek punktu Daniela Tschofeniga, pozostała trójka twardo walczyła o utrzymanie tej pozycji, także Wąsek, na którego postawił trener Thomas Thurnbichgler, nie słuchając tych, którzy radzili, by dać szansę Aleksandrowi Zniszczołowi. Austriacy byli blisko, tracili po czterech skokach jedynie 2,8 pkt, Niemcy także od razu umieścili się na trzecim miejscu i skutecznie pilnowali tego osiągnięcia, mimo ataków Norwegii i Słowenii.
Czytaj więcej
Kwalifikacje przed niedzielnym konkursem PŚ wygrał, nieco niespodziewanie, młody Austriak Daniel Tschofenig. Dawid Kubacki, król serii treningowych, był drugi, Halvor Egner Granerud – jedenasty.
Drugą połowę konkursu zaczęła udana próba Tschofeniga, Austria kolejny raz odzyskała prowadzenie i, mimo polskich ataków, utrzymała je do końca. Dramaturgię konkursu stworzyła ostatnia kolejka, gdy wiatr nagle zaczął wiać mocniej w plecy skoczkom, w tych bardzo trudnych warunkach skoki nie były długie i efektowne, za to rekompensaty imponujące.
Kubacki skoczył w tych okolicznościach najlepiej, odrobił prawie całą stratę do Krafta i kolegów, Austriacy nie byli pewni do chwili podania wyników, czy wygrali, punkt różnicy to tyle co nic: trochę ponad pół metra w przeliczeniu na długość skoku. Publiczność była zadowolona, Zakopane stęsknione za swym zimowymi świętem przyjęło drugie miejsce jak pierwsze.