Wtedy mieliśmy Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i Pawła Zagumnego oraz Stephane'a Antigę, który debiutował w roli trenera. Dziś liderem jest Michał Kubiak, wtedy rezerwowy, a nasz zespół prowadzi doświadczony belgijski szkoleniowiec Vital Heynen, który cztery lata temu był trenerem reprezentacji Niemiec. I to właśnie dowodzeni przez niego Niemcy napsuli Polakom sporo krwi w półfinałowym meczu w Katowicach, przegrywając ostatecznie 1:3. W finale Polska w takim samym stosunku pokonała Brazylię, a Heynen z niemieckimi siatkarzami cieszył się z brązowego medalu po zwycięskim meczu z Francją.
Z tamtej złotej polskiej drużyny zostali Paweł Zatorski, Fabian Drzyzga, Piotr Nowakowski, Dawid Konarski i Kubiak. Pewne miejsce w zespole Antigi mieli tylko Zatorski i Nowakowski, w trakcie turnieju coraz lepiej spisywał się Drzyzga, który finał z Brazylią zaczął w wyjściowej szóstce, a Konarski i Kubiak musieli się zadowolić rolą zmienników.
Teraz, gdy nie ma już MVP poprzednich mistrzostw i jej najlepszego atakującego Mariusza Wlazłego, gdy zakończyli kariery Winiarski i Zagumny, to Kubiak jest ostoją narodowej drużyny i jej kapitanem. Jemu nie drżą ręce w ważnych momentach, nawet jak ma słabszy dzień. On jest dowódcą na boisku, a poza nim rządzi Heynen. To zupełnie inny trener niż Raul Lozano, który poprowadził Polaków do wicemistrzostwa świata w 2006 roku, w niczym nieprzypominający kolejnego Argentyńczyka Daniela Castellaniego, który sięgnął z naszymi siatkarzami po pierwsze w historii mistrzostwo Europy trzy lata później, czy Włoch Andrea Anastasi, który wygrał z Polakami Ligę Światową w 2012 roku.
Krzyk zbyt głośny
Stephane Antiga też był innym typem szkoleniowca, podobnie jak Ferdinando De Giorgi, który potknął się na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy organizowanych w naszym kraju i szybko stracił pracę.
Heynen dużo mówi, gestykuluje, czasami krzyknie zbyt głośno na zawodnika, ale na razie nikt nie protestuje. Belg umie zmobilizować do walki, z Niemcami zdobył brązowy medal poprzednich MŚ, reprezentację Belgii wprowadził do półfinałów ubiegłorocznych mistrzostw Europy, w których Polacy zajęli 11. miejsce. W meczu o brąz jego rodacy przegrali z Serbią dopiero w tie-breaku.