Hala Omnisport w Apeldoorn zapewne będzie wypełniona polskimi kibicami, tak jak w sobotnim meczu z Hiszpanią. To był już szósty występ Polaków na holenderskiej ziemi i szósty zwycięski. Dla naszej drużyny te mistrzostwa tak naprawdę dopiero się rozpoczynają – dotychczasowi rywale nie byli w stanie Polakom zagrozić. Mistrzowie świata przegrali jak dotąd tylko jednego seta, w pierwszym spotkaniu z Estonią.
Wydawało się, że w 1/8 ME Polacy zmierzą się ze Słowacją, ale zwycięstwo Hiszpanii w meczu ostatniej szansy z Niemcami sprawiło, że o awans do ćwierćfinału graliśmy z byłymi mistrzami Europy. Hiszpanie stali na najwyższym stopniu podium w Moskwie w 2007 roku, po zwycięskim finale (3:2) z Rosją. To była wtedy wielka sensacja, a włoski trener Andrea Anastasi (później prowadził reprezentację Polski) został bohaterem narodowym.
Szok podczas hymnu
Dziś to zupełnie inny zespół, bez gwiazd, chociaż Michał Mieszko Gogol twierdzi, że potrafią grać w siatkówkę. – Na początku byli od nas lepsi w ataku. Dobrze też blokowali pięciokrotnie nas zatrzymując w pierwszym secie, ale mieli za mało argumentów, by na dłuższym dystansie toczyć z nami wyrównaną walkę – mówi „Rz" asystent Vitala Heynena.
W kolejnych dwóch setach Hiszpanie nie mieli już wiele do powiedzenia. Wilfredo León postraszył ich serwisem (siedem asów), nad siatką wyrosła wysoka ściana polskiego bloku, a biało-czerwona publiczność też zrobiła swoje. – Hiszpanie przeżyli szok już podczas hymnu. Spoglądali na siebie, nie wierząc, co się dzieje. Trybuny przypominały kipiący wulkan. A my czuliśmy się jak w domu – opowiada Gogol. – Dla Polaków mieszkających tutaj nasze zwycięstwa to powód do dumy, a dla nas dodatkowa motywacja, by grać jeszcze lepiej.
W poniedziałek w Apeldoorn będzie zapewne podobnie. Niemcy są jednak na to gotowi. Wielokrotnie grali z Polakami, wiedzą, czego się spodziewać po naszych kibicach. Kiedy ich prowadził Vital Heynen, stawili polskim siatkarzom twardy opór w półfinale MŚ 2014 w katowickim Spodku. Kilkanaście miesięcy później, w styczniu 2016 r. w Berlinie, byli bliscy wyeliminowania naszej reprezentacji z turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. Mieli wtedy piłkę meczową, ale ostatecznie przegrali w tie-breaku i odpadli z dalszej walki o igrzyska.