Rzeczposolita: Jak pan, człowiek bardzo aktywny, znosi kwarantannę?
Nie chcę brzmieć zbyt optymistycznie w tych niełatwych czasach, żeby nie zostało to odebrane jako lekceważenie problemu, ale radzę sobie zadziwiająco dobrze. Jestem z natury chaotyczny i dzięki temu dobrze się adaptuję, a koronawirus i te obostrzenia to właśnie nowa sytuacja, do której wszyscy się musimy przyzwyczaić. Staram się dużo ruszać, czytam książki, oglądam filmy, gotuję. Generalnie robię teraz dużo rzeczy, których wcześniej nie robiłem. To miłe, bo odkrywam nowe przyjemności, ale z każdym dniem czuję, że coraz bardziej chciałbym wrócić do trenowania. Tęsknię za tym, a to już nie jest miłe uczucie.
Bycie non stop w domu dla kogoś takiego jak pan jest trudne?
To prawda, że teraz trzeba się nauczyć bycia w domu, z rodziną. Dla mnie jednak to nie jest trudne, bo przez wiele lat nie miałem do tego okazji. Przez ostatnie cztery lata bardzo rzadko bywałem w domu, praktycznie mnie tam nie było. Ostatni raz mogłem tak długo pomieszkać u siebie chyba w 2016 roku, kiedy z reprezentacją Niemiec nie zakwalifikowaliśmy się na igrzyska olimpijskie.