Jak się pan czuje w bańce, jaką zorganizowano przy okazji Ligi Narodów?
Pierwszego dnia byłem zszokowany, bo trafiliśmy na jedno piętro z Irańczykami, a nie może być tak, że dwie drużyny, które za sobą nie przepadają, mieszkają przez 30 dni drzwi w drzwi. To wygląda jak szukanie niepotrzebnych kłopotów. Organizatorzy obiecali zająć się tą sytuacją. Teraz mam już lepszy humor.
Dlaczego?
Przez blisko dwa miesiące zabiegaliśmy o to, żeby można było przygotować na miejscu siłownię. Poprosiliśmy organizatorów o udostępnienie miejsca i udało się ją zbudować. Ośrodek treningowy jest bardzo dobry, a ponadto – to chyba najważniejsze – możemy wyjść na hotelową plażę! Początkowo mieliśmy spędzić całą Ligę Narodów w zamknięciu. Teraz będę miał gdzie spacerować. Dostałem wolność, choć ograniczoną. Wcześniej na samą myśl o tym, że czeka mnie tyle dni w pokoju hotelowym, zastanawiałem się, czy nie poprosić o pomoc psychiatry.
Wyobraża pan sobie te 34 dni razem w hotelu?