Przegrana z Kubą 2:3, Pekin się oddala, limit porażek wyczerpany

Dla Polek i Kubanek był to mecz o wszystko. Obie drużyny wiedziały, że tylko zwycięzca może realnie myśleć o awansie na igrzyska olimpijskie. Polki przegrały w pięciu setach i teraz mogą liczyć tylko na cud.

Publikacja: 06.11.2007 19:27

Przegrana z Kubą 2:3, Pekin się oddala, limit porażek wyczerpany

Foto: AFP

- Z Kubankami można wygrać tylko ich bronią, mocnym serwisem, który odrzuci je od siatki. Wtedy się gubią - mówił dzień wcześniej w wywiadzie dla „Rz" trener Brazylijek Jose Roberto Guimaraes.

Polki od dawna wiedziały to samo. Kubanki, niedościgłe mistrzynie minionej dekady (trzy złote medale olimpijskie w Barcelonie, Atlancie i Sydney) opierają swoją grę na cudownej motoryce. Ich żywiołem jest atak. Skaczą w górę tak jakby miały pod stopami sprężyny. A serwisem, gdy mają swój dzień bombardują jak mężczyźni.

Pierwszy set nie toczył się jednak po ich myśli. Na boisku rządził zespół Marco Bonitty odrzucając je zgodnie z planem daleko od siatki. Po asie serwisowym Maszy Liktoras Polki prowadziły19:14 i mimo rozpaczliwej pogoni nie dały już sobie odebrać zwycięstwa. Ostatnie dwa punkty zdobyły po zablokowaniu 20-letniej Kenii Carcaces i ataku Małgorzaty Glinki z lewego skrzydła.

e- Mogłyśmy wygrać ten mecz 3:0. Oddałyśmy Kubankom drugiego seta, który powinien być nasz - powie później najmłodsza w polskiej ekipie Klaudia Kaczorowska. Po ataku Glinki Polki prowadziły 23:21, ale brązowe medalistki igrzysk w Atenach pokazały, że potrafią walczyć do końca. Doprowadziły do remisu, a chwilę później rozstrzygnęły seta na swoją korzyść

W trzecim przegrywały 1:5, 2:7. Miały chyba świadomość, że porażka bardzo wydłuży im drogę do Pekinu, bo Daimi Echevaria Ramirez, jedna z dwóch rozgrywających, obok Yanelis Santos (i atakujących zarazem) krzyknęła głośno - Vamos (naprzód) i przewaga Polek szybko stopniała. Przy stanie 22:22 Kubanki znów nie upilnowały Glinki, wróciła na boisko Anna Podolec, której zagraniczni fachowcy wróżą wielką karierę, nad siatką wyrósł jeszcze polski blok i starsi panowie dwaj, czyli wiekowi trenerzy kubańscy, Antonio Perdomo z Eugenio Lafitą przegrywali w tym momencie z Bonittą 1:2.

Uśmiech na twarzach Polek kwitł jeszcze kilka minut. W twardej walce o każdy punkt, to one zadawały więcej celnych ciosów. Prowadziły 3:1 w kolejnym, wydawało się ostatnim secie, i nagle zrobiło się nerwowo. Błąd japońskiego sędziego Sakaidy Osamu, przyznającego punkt Kubankom, gdy piłka po ataku Glinki spadła na boisko rywalek (wcześniej jedna z nich wpadła w siatkę) wywołał gwałtowną reakcję Bonitty. Sędzia szybko wyciągnął żćłtą kartkę i straciliśmy kolejny punkt. Następne zdobywały już rywalki (9:17), a odpowiedzi długo nie było. Przyszła za późno, i naprawdę niewiele brakowało, by pogoń zakończyła się sukcesem.

Tie break okazał się szczęśliwy dla Kubanek. Po skutecznym, pojedyńczym bloku Mileny Sadurek (rozgrywająca) na wyższej o głowę Carcaces Polki prowadziły 12:11. Chwilę później atakowała Glinka i było już13:12. - Słyszałam co pokrzykują między sobą. Znam trochę hiszpański. Wściekały się, gdy nie mogły mnie zablokować, padały ostre słowa - mówiła po meczu Glinka, która gra w Murcji, w lidze hiszpańskiej.

Prawdopodobnie, gdyby Podolec skończyła choć jeden z dwóch ataków w ostatnich minutach spotkania wynik byłby korzystny dla naszego zespołu. - Nie wiem, nie pamiętam, czy zastanawiałam się jak uderzyć. W takiej chwili bijesz z całej siły, o niczym innym nie myślisz - tłumaczyła mierząca 193 cm 22- letnia skrzydłowa reprezentacji Polski. Jej dwa ataki zostały jednak zablokowane. Kubanki poszły za ciosem i skończyły mecz asem serwisowym. Piłka spadła między naszą libero Mariolę Zenik i Katarzynę Skowrońską Dolatę. - Nie wiem co się stało. To koszmar - powtarzała ta druga ze łzami w oczach.

W turnieju bez porażki są już tylko trzy drużyny - Brazylia, Włochy i USA. Brazylijki pokonały łatwo Peru, Amerykanki szybko rozprawiły się z Kenią, która dziś zmierzy się z Polską. Włoszki męczyły się w Osace z Serbią pięć setów. Miesiąc temu w Luksemburgu w finale mistrzostw Europy wygrały do zera. - W tym spotkaniu nie byłyśmy sobą, popełniłyśmy stanowczo zbyt dużo błędów - tłumaczyła słabszą dyspozycję Włoszek ich kapitan, znakomita rozgrywająca Eleonora Lo Bianco. Polki po meczu z Kenia, w którym będą zdecydowanymi faworytkami lecą od razu do Sapporo, gdzie pod koniec tygodnia grać będą kolejno z Włochami, Japonią i Serbią. Wiedzą, że limit porażek już wyczerpały i jeśli chcą jeszcze odegrać znaczącą rolę w tym turnieju, muszą pozostałe mecze wygrać. Nie tylko te w Sapporo, ale również w Nagoyi z Dominikaną, Koreą i Tajlandią. Miejsca na podium to nie gwarantuje, ale walka o igrzyska toczyć się będzie jeszcze w przyszłym roku w turniejach kontynentalnym (Niemcy- styczeń) i światowym (Japonia - maj). Aby się tam znaleźć mile widziane jest jak najwyższe miejsce w rankingu FIVB. Dlatego każda wygrana w Pucharze Świata może mieć ogromne znaczenie.

To był dla nas najważniejszy mecz. Wygrana z Kubankami dawała realne szanse, by walczyć o podium i olimpijski awans. Porażka zmniejsza je do minimum, by nie powiedzieć, że sprowadza do zera. Takie przegrane bolą szczególnie, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Graliśmy dobrze, a z siatkówki jaką zaprezentował mój zespół jestem zadowolony. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Podobne ilości błędów, bloków, asów serwisowych, udanych ataków. Po podliczeniu wszystkich punktów Kubanki wygrały tylko jednym punktem,109:108, ale w tie breaku, to my mieliśmy piłkę w górze na 14:12. Czasami porażki bywają niesprawiedliwe, tak jak niektórzy sędziowie. To dziwne, że głównym sędzią tego spotkania był Japończyk, w sytuacji, gdy reprezentacja tego kraju będzie z nami walczyć o jak najwyższą pozycję w tym turnieju. Na tym poziomie rywalizacji nie powinno to mieć miejsca, tak samo jak decyzje, które ten pan podejmował na naszą niekorzyść.

- Z Kubankami można wygrać tylko ich bronią, mocnym serwisem, który odrzuci je od siatki. Wtedy się gubią - mówił dzień wcześniej w wywiadzie dla „Rz" trener Brazylijek Jose Roberto Guimaraes.

Polki od dawna wiedziały to samo. Kubanki, niedościgłe mistrzynie minionej dekady (trzy złote medale olimpijskie w Barcelonie, Atlancie i Sydney) opierają swoją grę na cudownej motoryce. Ich żywiołem jest atak. Skaczą w górę tak jakby miały pod stopami sprężyny. A serwisem, gdy mają swój dzień bombardują jak mężczyźni.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Siatkówka
Kryspin Baran, prezes Aluronu Warty Zawiercie: Brak kontrowersji to miód na serce sponsora
Siatkówka
Nic dwa razy się nie zdarza. Zawiercie przegrało w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów
Siatkówka
Bartosz Kwolek dla „Rzeczpospolitej”: Zasłużyliśmy na przydomek „Jurajskich Rycerzy”
Siatkówka
Liga Mistrzów siatkarzy. Aluron Warta Zawiercie wygrał polski półfinał i powalczy o trofeum
Siatkówka
Święto siatkówki w Łodzi. Dwie polskie drużyny powalczą o zwycięstwo w Lidze Mistrzów