Reklama

Konfliktów w drużynie nie ma

Rozmowa z Sebastianem Świderskim, siatkarzem reprezentacji Polski

Publikacja: 24.11.2007 01:56

Konfliktów w drużynie nie ma

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Wraca pan jeszcze myślami do tego, co wydarzyło się w Moskwie podczas mistrzostw Europy?

Sebastian Świderski: Gdybym powiedział, że wymazałem to wydarzenie skutecznie z pamięci i w żadnej sytuacji do niego nie wracam, skłamałbym. To wciąż w nas tkwi i szybko się tych myśli nie pozbędziemy, ale najważniejsze, by teraz skoncentrować się na innym celu. Znamy swoją wartość, wiemy, na co nas stać, jedziemy więc na Węgry bez obaw. Chcemy zagrać na igrzyskach, to jest najważniejsze. Ale żeby się tam znaleźć, musimy wywalczyć olimpijską kwalifikację, którą dają tylko zwycięstwa. Najpierw w Szombathely, później w Izmirze.

Nie ma jednej przyczyny. Sądzę jednak, że w pewnym momencie zapomnieliśmy, po co tam pojechaliśmy. Zbyt szybko oddawaliśmy rywalom inicjatywę, a gdy już przegrywaliśmy, stanowczo za długo roztrząsaliśmy to, co się stało.

W Moskwie powtarzaliście jednym głosem, że forma jest na medal, a jak było – wiemy. Jak jest teraz?

Reklama
Reklama

Cokolwiek bym powiedział, i tak zostanie to zweryfikowane na boisku. Najważniejsze, że jesteśmy zdrowi i mamy wspólny cel.

Pan zawsze powtarzał, że jak nic nie boli, to może być problem...

To oczywiście żart. Każdy z nas ma swoje drobne bolączki, ale nie ma sensu o nich mówić.

Tak samo jak o konfliktach, o których tyle czytaliśmy i słyszeliśmy?

Mogę zapewnić, że nie ma konfliktów, ale nie wszyscy poza boiskiem muszą się kochać i spędzać ze sobą czas.

Chce pan powiedzieć, że nie ma podziału na starych i młodych?

Reklama
Reklama

Jak dziesięć lat temu wchodziłem do reprezentacji, miałem 20 lat. Byli tam już Dawid Murek i Piotr Gruszka, więc nie byłem sam.

Wtedy nie było podziałów?

To były inne czasy, wiele się zmieniło. Nie sądzę, by był to teraz problem.

A te słowa, które w mediach wypowiedzieli o sobie Paweł Zagumny i Mariusz Wlazły?

Wiele rzeczy wyolbrzymiono. Dla nas wszystkich to przeszłość, nie ma o czym mówić. Najważniejsze, że Wlazły jest w dobrej dyspozycji i nic mu nie dolega.

Nie jesteście już zmęczeni współpracą z Raulem Lozano?

Reklama
Reklama

Dobrze pamiętamy, co razem osiągnęliśmy. Jedna porażka, nawet bardzo bolesna, nie może tego zatrzeć. Porażki, jeśli uczą, też są potrzebne.

Rywale na Węgrzech nie będą zbyt wymagający...

Belgia i Finlandia pokazały już podczas mistrzostw Europy, że nie wolno ich lekceważyć. Dania i Estonia to faktycznie egzotyczne siatkarsko zespoły, ale Węgry mogą odegrać w tej imprezie większą rolę, niż myślimy.

Rz: Wraca pan jeszcze myślami do tego, co wydarzyło się w Moskwie podczas mistrzostw Europy?

Sebastian Świderski: Gdybym powiedział, że wymazałem to wydarzenie skutecznie z pamięci i w żadnej sytuacji do niego nie wracam, skłamałbym. To wciąż w nas tkwi i szybko się tych myśli nie pozbędziemy, ale najważniejsze, by teraz skoncentrować się na innym celu. Znamy swoją wartość, wiemy, na co nas stać, jedziemy więc na Węgry bez obaw. Chcemy zagrać na igrzyskach, to jest najważniejsze. Ale żeby się tam znaleźć, musimy wywalczyć olimpijską kwalifikację, którą dają tylko zwycięstwa. Najpierw w Szombathely, później w Izmirze.

Reklama
Siatkówka
Startuje PlusLiga siatkarzy. Nowi bohaterowie się przydadzą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama