Rz: Znów gracie tak jak na mistrzostwach świata?
Daniel Pliński: Cieszymy się grą. Przyjechaliśmy na olimpijski turniej kwalifikacyjny na Węgry, nie wiedząc tak naprawdę, na co nas stać. Wygrane z Danią i Belgią były bardzo ważne, bo pokazały, że nie zapomnieliśmy, jak to się robi. I z meczu na mecz graliśmy lepiej. W finale znów byliśmy sobą.
Grając bez Mariusza Wlazłego i Pawła Zagumnego...
To filary tej drużyny. O klasie Pawła nie muszę chyba nikogo przekonywać. On jest szefem na boisku, to on rozdziela piłki. Raul Lozano nie wywiera na niego żadnej presji. Decyzje, które podejmuje, zależą tylko od niego. A Mariusz to pierwsza strzelba tej reprezentacji. To przecież on swoimi asami serwisowymi ustawił bardzo ważny mecz z Węgrami. Mecz, który w zasadzie decydował o tym, kto pojedzie do Izmiru.
Wlazły doznał kontuzji i nie wiadomo, kiedy wróci do drużyny...