Walka o zwycięstwo to także sprawa etyki

Marco Bonitta,trener reprezentacji Polski

Publikacja: 19.01.2008 02:44

Rz: Kiedy rozmawialiśmy przed meczem, przewidywał pan kłopoty. Wiedza o rywalu czy tylko przeczucie?

Marco Bonita: To był dziwny dzień. Od rana widziałem, że dziewczyny są nieswoje. Powiem więcej, zaniepokojone. Kiedy wygrały z Holandią i Niemcami, wydawało się, że sprawa awansu do półfinału jest już przesądzona. Nie braliśmy pod uwagę, że Turcja może pokonać Holandię i wywrócić tabelę do góry nogami. Mieliśmy świadomość, że porażka 0:3 eliminuje nas z turnieju. Musieliśmy zdobyć dwa sety, by na nowo wywalczyć ten awans. Myślę, że w zawodniczkach było dużo złej energii, a to nie pomaga. Graliśmy pod presją, brakowało spokoju, którym imponowaliśmy w meczach z Holandią i Niemcami. Ale najważniejsze, że grając gorzej niż wcześniej, znów wygraliśmy.

Turczynki czymś pana zaskoczyły?

Właściwie nie. Dobrze bronią, dobrze atakują, szczególnie Esra Gumus i środkowa Nihan Yeldan, mają bardzo zdolną rozgrywająca Naz Aydemir, ale moja drużyna wiedziała, czego może od nich oczekiwać.

I mimo to, choć Polki prowadziły wysoko, pierwszego seta przegrały. Dlaczego?

To był wstydliwie przegrany set, nie znoszę tego. Na szczęście na tym się skończyło, choć przyznam szczerze, że łatwo nie było. Turcja ma młody, ciekawy zespół. Okazuje się, że bez największych gwiazd też można grać dobrze, być pełnym entuzjazmu i tryskać energią. Ale trzeba od razu dodać, że Turczynki w meczach z Holandią i Polską pokazały maksimum swych możliwości. Na więcej jeszcze ich nie stać, w odróżnieniu od nas.

Na czym polegały problemy z przyjęciem Marioli Zenik, znakomitej przecież libero?

Piłki kierowane na nią były płaskie i bardzo mocne. Czasami tak bywa, zwyczajnie sobie nie radziła. Ale w najważniejszej fazie gry znów była sobą i grała tak, jak potrafi.

Co może w takich trudnych chwilach zrobić trener? Wystarczy kilka ciepłych słów?

Rzuciłem tylko kilka technicznych wskazówek. Powiedziałem, jak ma się poruszać, jak ustawiać do piłek.

Niemieccy dziennikarze pytali, czy na pewno Polska, mając już dwa wygrane sety i zapewniony awans do półfinału, będzie walczyć o zwycięstwo. Dla Niemek, które grały później z Holandią, było to bardzo ważne...

Zawsze gramy o zwycięstwo. Na tym poziomie to kwestia etyki. Mówiłem już o tym podczas mistrzostw Europy, gdy sądzono, że wystawię rezerwowy skład na mecz z Holandią, bo awans mieliśmy w kieszeni. I wygraliśmy 3:1. Tak samo jak teraz, bo te dwa sety, o których mówimy, dawały nam awans, ale nie zapewniały pierwszego miejsca w grupie.

Za wszelką cenę chciał pan uniknąć Rosji w półfinale?

Rozmawiamy przed meczem Rosjanek z Serbkami. A jak wygrają te drugie, to będziemy grać z Rosją wcześniej. Jeśli chcemy wywalczyć olimpijski awans, to wcześniej czy później musimy z nimi wygrać.

Wywalczycie ten awans?

Niczego nie mogę obiecać. Zrobimy wszystko, by tak się stało. Drużyna jest bardzo skoncentrowana, nikomu nie odpuści. Musimy tylko jak najszybciej odbudować się fizycznie.

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia