Glinka: nie miałam czarnych myśli

- Każda coś z siebie dała. Dlatego ten wspólny sukces tak bardzo mnie cieszy - mówi w rozmowie z "Rz" Małgorzata Glinka, najskuteczniejsza polska siatkarka w meczu z Tajlandia

Aktualizacja: 24.05.2008 01:41 Publikacja: 23.05.2008 20:52

Małgorzta Glinka

Małgorzta Glinka

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Czy to był najtrudniejszy mecz w turnieju ?

Na pewno jeden z najcięższych, choć nic nie wskazywało na to, że tak będzie. Pół roku temu grałyśmy z nimi podczas Pucharu Świata, też w Japonii i wygrałyśmy zdecydowanie.

Dopuszczała pani możliwość porażki z Tajlandią ?

Nie miałam aż tak czarnych myśli, choć sytuacja była niewesoła. Po pierwszym, przegranym secie pomyślałam sobie: No tak, robi się gorąco. Później, w czwartej partii, gdy prowadziły 6:0 byłam zdenerwowana. Ale ja zawsze myślę pozytywnie, do końca więc wierzyłam, że wszystko skończy się pomyślnie.

Tajki grały bardzo dobrze, podbijały nawet pani atomowe ataki. Atakującej nie ogarnia w takich chwilach zniechęcenie ?

Nie wolno o tym myśleć, tylko robić swoje. Azjatki mają niesamowitą obronę i nie wolno się tym zrażać. Tak grają Japonki, Tajki, Koreanki. Złe myśli mogą tylko zaszkodzić i zabrać olimpijski awans, który jest już bardzo blisko.

W jednej z najbardziej widowiskowych akcji, zakończonej zdobyciem punktu przez Milenę Rosner, to pani broniła ataki rywalek. Drugi z nich nogą, już leżąc na boisku. Skąd te umiejętności piłkarskie ?

Czysty przypadek. Piłka nożna, to nie jest moja dyscyplina. Czasami jednak trzeba odbić piłkę nogą, jeśli jest taka możliwość. Bardzo chciałam obronić ten atak, dlatego później tak się cieszyłam. Ten mecz był bardzo stresujący, a taka nietypowa, w dodatku udana akcja wyzwala uśmiech, pozwala choć na chwilę się zrelaksować, wprowadza element zabawy.

Trener Marco Bonitta robił dużo zmian. Grałyście wszystkie ...

I każda coś z siebie dała. Dlatego ten wspólny sukces tak bardzo mnie cieszy.

Serbki już odtańczyły w Metropolitan Gymnasium taniec radości. Wygrały z Puerto Rico i zapewniły sobie awans na igrzyska. Jutro gracie z nimi. Jak potraktują to spotkanie ?

Zagrają na luzie, ale będą chciały wygrać. Jestem o tym przekonana. I to będzie bardzo ładny mecz. My też zrobimy wszystko, by wygrać i pojechać do Pekinu.

Jak się będziecie cieszyć, planujecie już niespodziankę dla widzów tak jak Serbki, które przed ostatnią piłkę przykleiły sobie do rąk olimpijskie kółka ?

Będziemy się cieszyć dopiero wtedy, gdy na 100 procent nasz awans będzie pewny. I na pewno będzie to radość spontaniczna. Nie chcemy niczego planować i za dużo myśleć o tym, co będzie. Turniej kończy się w niedzielę meczem z Portorykankami.

Myślała pani o Agacie Mróz, która przeszła operację przeszczepu szpiku kostnego. Razem zdobyłyście dwa tytuły mistrzyń Europy, jeszcze w ubiegłym sezonie grałyście wspólnie w Murcji ...

Cały czas się za nią modlę. W czwartek, w dniu wolnym tych przemyśleń było więcej niż normalnie. Mam nadzieję, że już niedługo się zobaczymy, bo bardzo mi jej brakuje.

W jednym z wywiadów powiedziała pani, że chce zostać w Hiszpanii i tam mieszkać po zakończeniu kariery. To prawda ?

To fajne miejsce na ziemi. Bardzo dobrze się tam czuję, a Murcja to piękne miasto.

Ale chyba nie wszystkie wspomnienia są radosne. Klub nie wypłacił pani większości honorarium ...

Niestety to prawda. Dostałam grosze i nie mam pojęcia, co będzie z resztą. Mogę tylko liczyć na cud.

Po igrzyskach w Pekinie chce pani zakończyć karierę, urodzić dziecko i poświęcić się macierzyństwu. To też pani słowa.

Nie wiem, czy tak będzie. Żadnego kontraktu nie podpisałam, ale wiem, że wszystkiego nie da się zaplanować. Macierzyństwa też nie. Na razie koncentruję się na igrzyskach. Zbyt dużo poświęciłam, by tam zagrać. Nie mogę teraz tego zmarnować. Dlatego jak słyszę pytanie, czy jestem zmęczona odpowiadam: Tak jestem zmęczona, ale to nie ma znaczenia.

Nowy trener, kilka nowych zawodniczek i pani, od której tak wiele zależy. Stać was na lepsza grę, dobry występ w Pekinie ?

O Pekinie porozmawiajmy innym razem. Co do lepszej gry wierzę, że tak. Finałowy mecz w styczniu w Halle pokazał, że są takie możliwości. Tylko musimy znów dłużej ze sobą pobyć, wspólnie popracować. Wtedy każda wróciła do swoich zajęć i spotkałyśmy się dopiero w Tokio, bo ja do końca walczyłam o mistrzostwo Hiszpanii. Nie wszystkie dziewczyny są tu w najlepszej dyspozycji, ale to normalne. Każda z nas ma za sobą swoją ligę.

Z Bonittą dogadujecie się już lepiej niż na początku jego pracy w Polsce ?

To wszystko idzie w dobrym kierunku, nie ma między nami a nim muru. Jesteśmy profesjonalistami, mamy ten sam cel, igrzyska. Z tymi nowymi dziewczynami też jest wspólny język ?

Na początku zawsze ciężko się odnaleźć, ale czas będzie działał na nasza korzyść.

W sobotę mecz z Serbią, w niedzielę z Puerto Rico. Nie będzie trzęsienia ziemi, nagłej zapaści ?

Nawet o tym nie myślę. Musimy pojechać do Pekinu. Nie ma innej możliwości.

Rz: Czy to był najtrudniejszy mecz w turnieju ?

Na pewno jeden z najcięższych, choć nic nie wskazywało na to, że tak będzie. Pół roku temu grałyśmy z nimi podczas Pucharu Świata, też w Japonii i wygrałyśmy zdecydowanie.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia