Przed tygodniem w Moskwie mistrzowie Polski przegrali z Dynamem 2:3. Wynik ten pozwalał realnie myśleć o odrobieniu strat we własnej hali, która w środowy wieczór wypełniła się do ostatniego miejsca. 3 tys. widzów liczyło na dobrą i skuteczną grę bełchatowskich siatkarzy, którzy nie zawiedli pokładanych w nich nadziei i wyeliminowali z rozgrywek Ligi Mistrzów faworyzowane Dynamo.
Dyspozycja PGE Skry była wielka niewiadomą, gdyż z Moskwy sześciu zawodników wróciło z objawami zatrucia pokarmowego. Najbardziej odczuli je Mariusz Wlazły i Michał Bąkiewicz, którzy dopiero w poniedziałek wznowili treningi. W środę obaj należeli jednak do najlepszych zawodników PGE Skry. "Choroba ci pomogła, bo grałeś bardzo dobrze" - powiedział na pomeczowej konferencji do Mariusza Wlazłego trener Dynama Daniele Bagnoli.
Początek meczu nie ułożył się po myśli mistrzów Polski. Przed spotkaniem drugi trener bełchatowskiej drużyny Jacek Nawrocki podkreślał, że zespół nie może popełnić błędu z Moskwy, gdzie wyszedł na parkiet ze zbyt dużym respektem dla rywala. Zwracał również uwagę, że klucz do zwycięstwa będzie tkwił w dobrym przyjęciu zagrywki i zneutralizowaniu bloku Rosjan. Żadnego z tych założeń PGE Skra nie zrealizowała w pierwszej partii.
Bełchatowianie rozpoczęli mecz stremowani, mieli problemy z odbiorem i "nadziewali" się na blok rywali, którzy od początku do końca kontrolowali przebieg tej partii. Dynamo prowadziło m.in. 8:3, 14:7 i 22:16, by wygrać seta do 18.
Początek drugiego również należał do Dynama. Goście prowadzili 4:1, 8:6 i 13:10. Na drugą przerwę techniczną schodzili z przewagą dwóch punktów (16:14). PGE Skra odrobiła jednak straty, a w rolach głównych wystąpili zmiennicy. Maciej Dobrowolski zastąpił na rozegraniu Miguela Falascę, a Michał Bąkiewicz Dawida Murka. Obaj po meczu zostali okrzyknięci bohaterami spotkania.