Nadzieje były niemałe, podtrzymywała je świetna gra AZS w obu meczach 1/8 finału z trzecią drużyną ligi włoskiej – Coprą Piacenza. Przez pierwszy set młody polski zespół wciąż grał uskrzydlony, w jego grze nie było widać śladu strachu przed mistrzami Włoch.
Matej Kazijski, gwiazda Itasu, grał słabo. Polski blok dobrze go pilnował, Bułgar denerwował się, psuł nawet piłki, które nie wymagały wielkich umiejętności. Trener Radostin Stojcew miał cierpliwość, zmienił rodaka dopiero wtedy, gdy siatkarz lekko skręcił kostkę. Na tablicy był wynik 21:17 dla Częstochowy, nic już nie mogło powstrzymać Polaków od zdobycia pierwszego seta.
Drugi zaczął się podobnie, śmiałe ataki, blok, dobry odbiór zagrywki. Załamanie przyszło po pierwszej przerwie technicznej. Włosi uspokoili grę, obowiązki w ataku wziął na siebie Michał Winiarski i wywiązywał się z nich doskonale. Nie było sentymentów, kiedyś reprezentant Polski grał w Częstochowie, ale profesjonalizm zobowiązuje. Jeszcze przez chwilę był remis 11:11, potem 12:12, na drugą przerwę techniczną siatkarze AZS schodzili prowadząc 16:14. To było ich ostatnie prowadzenie w meczu. Włoskiej drużynie wystarczyło przekonanie, że przy stanie 0:2 w setach mogą być poważne kłopoty.
Uniknęli ich głównie dzięki Winiarskiemu i rutynie rozgrywającego Nikoli Grbicia. Swoje dorzucił potężnymi zagrywkami Riad Ribeiro. Zbigniew Bartman raz i drugi został zatrzymany przez włoski blok. Swoboda i radość gry siatkarzy z Częstochowy wyparowały. Matej Kazijski wrócił na piątego seta i dołożył cegiełkę do sukcesu Włochów. W rewanżu łatwiej nie będzie.
[ramka][b]Liga Mistrzów – 1/4 finału, pierwszy mecz:[/b] • Domex Tytan AZS Częstochowa – Itas Diatec Trentino Volley 1:3 (25:22, 21:25, 17:25, 18:25).