Andrzej Niemczyk, były trener reprezentacji Polski w siatkówce kobiet, który odnosił przed laty sukcesy z Eczacibasi Stambuł, wielokrotnie powtarzał, że Muszynianka stoi przed życiową szansą awansu do finału tych prestiżowych rozgrywek. Mówił to jednak przed pierwszym meczem w Muszynie, który polskie siatkarki niestety wysoko przegrały.
Okazało się, że nie wystarczy mieć w składzie kilka złotych medalistek mistrzostw Europy i byłe lub aktualne kadrowiczki. Eczacibasi ma leworęczną Amerykankę Nancy Metcalf i Kubankę z włoskim paszportem, Mirkę Francię, która w dużym stopniu przyczyniła się do wygranej Turczynek w Muszynie. Na tę właśnie zawodniczkę zwracała uwagę grająca we włoskiej lidze Katarzyna Skowrońska, której Scavolini Pesaro zmierzyło się dwukrotnie z Eczacibasi w fazie grupowej tegorocznej Ligi Mistrzyń.
Rewanż miał wyglądać jednak zupełnie inaczej. Polki miały zapomnieć o słabszym przyjęciu z pierwszego spotkania, poprawić serwis i blok, co miało dać im wysokie zwycięstwo i awans.
Z szumnych zapowiedzi niestety nic nie wyszło. To rywalki rozpoczęły rewanżowe spotkanie w Stambule od popisowej gry w bloku i skutecznych kontr. Eczacibasi prowadziło w pierwszym secie 12:4, 16:11, by wygrać 25:17. Drugi set, wygrany jeszcze wyżej (25:16) przez drużynę z Turcji, przesądził o losach awansu. Dlatego, kiedy w trzeciej partii Polki objęły prowadzenie 9:6, wydawało się, że grając już bez presji, pokażą ładną siatkówkę.
Nic bardziej błędnego. Kilka minut później Eczacibasi odrobiło straty i miało już dwupunktową przewagę, której nie oddało do końca. Najskuteczniejsza w zespole tureckim była Mirka Francia (16 punktów).