Aluprof Bielsko-Biała, najlepszy zespół sezonu zasadniczego, po dwóch porażkach we własnej hali jechał do Muszyny z nadzieją, że jest w stanie odwrócić losy finału.
Kiedy w czwartym secie prowadził 8:1, a Bogdan Serwiński, trener Muszynianki, rwał włosy z rozpaczy, wydawało się, że za kilka minut to spotkanie się skończy, a w czwartym, też w Muszynie, znów wszystko będzie możliwe. Serwiński wziął wtedy czas i krzyczał:
– Nie można się tak szybko poddawać. A my już leżymy na łopatkach. Ja tego nie rozumiem.
Kilka minut później po ataku Joanny Mirek Aluprof prowadził już tylko jednym punktem – 11:10 – i wynik tego spotkania znów był sprawą otwartą. Drużyna z Bielska jeszcze rzuciła się do ataku i znów prowadziła wysoko – 15:10. Ale Muszynianka ruszyła w pogoń i dogoniła uciekającego rywala na samej mecie. Był remis 23:23, 24:24, później meczbola miał Aluprof, ale Katarzyna Gajgał nie wykorzystała wielkiej szansy i mistrzynie Polski doprowadziły do tie-breaka, w którym od stanu 5:7 pokazały, że to im się należy tytuł. Po pewnych, kończących atakach Kamili Frątczak wygrały 15:11, mecz 3:2 i rywalizację w finale 3-0.
To trzeci mistrzowski tytuł Bogdana Serwińskiego, drugi z rzędu. Igor Prielożny i jego Aluprof liczyli na więcej. Twarze trenera i zawodniczek świadczyły o tym najlepiej.