Zaczęła chorować, gdy miała 17 lat i była uczennicą Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Standardowe badanie krwi wykryło MDS – stan przedbiałaczkowy. Zrezygnowała wtedy z siatkówki i przeniosła się do szkoły do Rzeszowa. Ale kiedy poprawiły się wyniki, wróciła do uprawiania sportu. W podjęciu tej decyzji pomógł jej ojciec. Gdy pan Ryszard dziś o tym opowiada, ma łzy w oczach.
Zamiłowanie do sportu wyniosła z domu – ojciec trenował koszykówkę, mama siatkówkę. Tato wspomina, że była żywym dzieckiem, wszędzie było jej pełno. Sport miał poskromić tę żywiołowość. 191 centymetrów wzrostu to niebagatelny argument dla trenerów szukających wysokich dziewczyn na pozycji środkowej bloku.
Zaczęły przychodzić sukcesy. Miała 21 lat, gdy została powołana do kadry Polski, mimo że nie była wówczas zawodniczką pierwszoligowego klubu. Gdy reprezentacja pod wodzą Andrzeja Niemczyka zdobywała w 2003 roku złoty medal mistrzostw Europy, Agata Mróz była jednym z najsilniejszych jej punktów. – Była typem sportowca, który dąży do odniesienia sukcesu za wszelką cenę. Sport dawał jej poczucie walki z chorobą – twierdzi Jacek Olszewski (na zdjęciu), mąż siatkarki.
– Nasze choroby bardzo nas zbliżyły – mówi trener Andrzej Niemczyk. W filmie Bartosza Hellera opowiada też, że Agata potrafiła się bawić, i że dobrze pamięta, kiedy po jednym z turniejów rozpromieniona i zaskoczona cieszyła się nagrodą dla najlepszej blokującej. Przed drugimi zwycięskimi mistrzostwami Europy w 2005 roku nasiliły się kłopoty zdrowotne.
Nie pojechała na jedno zgrupowanie, ale na imprezie zagrała wspaniale. Dwa lata później musiała już przerwać karierę. W akcję pomocy dla niej zaangażowało się całe środowisko sportowe, w szczególności siatkarskie. Gwiazdy ligi rosyjskiej takie jak Poltavsky, Tietuchin, Werbowsk oddali swoje koszulki z autografem na licytacje. W sposób szczególny wspomagał Agatę słynny brazylijski siatkarz Giba, który w dzieciństwie cierpiał na tę samą chorobę co ona.