– Przepraszamy kibiców, że zawiedliśmy. Tego dnia Rosjanie byli lepsi – mówił po przegranej w półfinale z Dynamem Moskwa środkowy Skry i reprezentacji Polski Daniel Pliński.
Wszystko miało wyglądać inaczej, miał być finał Skra – Trentino. To dla siatkarzy z Bełchatowa przyjechali kibice z całej Polski i wypełnili mieszczącą prawie 14 tys. widzów Atlas Arenę.
Tak naprawdę nikt nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Skry zabrakło w finale. Najbliższy prawdy jest chyba obserwujący ten turniej włoski trener Jastrzębskiego Węgla Roberto Santilli. – Suma drobnych spraw i małych błędów daje poważny problem. I tak było w sobotę ze Skrą – powiedział „Rz” Santilli, który mimo tej porażki dalej bardzo ceni zespół z Bełchatowa.
Dynamo ma w składzie pół reprezentacji Rosji, Brazylijczyka Dantego (najlepszy atakujący turnieju w Łodzi) i Bułgara Teodora Salparowa. Pięciokrotni mistrzowie Polski wygrali z drużyną z Moskwy tylko pierwszego seta. Później było coraz gorzej i nie pomogła znakomita gra Mariusza Wlazłego, który atakował jak za najlepszych lat. Koledzy nie dali mu należytego wsparcia, znacznie słabiej niż zwykle spisywał się Francuz Stephane Antiga, wciąż daleki od najwyższej formy jest Michał Winiarski. Przeciętnie rozgrywał Miguel Angel Falasca, a reprezentacyjni środkowi Skry Pliński i Marcin Możdżonek byli tłem dla stojących po drugiej stronie siatki Aleksandra Wołkowa i Dmitrija Szczerbinina.
Kto wie, może gdyby trener Jacek Nawrocki od początku postawił na Bartosza Kurka, wynik byłby inny, ale tak się nie stało. Nawrocki, choć zdawał sobie sprawę ze słabszej formy Antigi, liczył na jego doświadczenie, pewne przyjęcie i umiejętności gry w obronie. Kurek dzień później w meczu o trzecie miejsce z Volleyem Bled pokazał, że ta decyzja była błędna, ale mądry Polak po szkodzie.