Jesteśmy wielką rodziną

O znaczeniu statystyki w siatkówce, nowej piłce, koronawirusie i meczach z publicznością opowiada Michał Mieszko Gogol, trener PGE Skry Bełchatów.

Aktualizacja: 25.08.2020 20:43 Publikacja: 25.08.2020 19:02

Jesteśmy wielką rodziną

Foto: PAP

Przeszłość w roli statystyka pomaga w prowadzeniu zespołu PlusLigi?

Pomaga systematyzować myślenie o grze i wyciągać wnioski z liczb. Dzięki wiadomościom statystycznym dobierałem odpowiednią linię bloku, ataku czy obrony, a często zmieniałem ustawienie graczy na boisku. Takimi rzeczami się zajmowałem jako analityk – miałem znaleźć najlepsze czy najsłabsze ustawienie. W PGE Skrze Bełchatów czasami dobrze dobranym ustawieniem udawało nam się osiągnąć sporą przewagę nad przeciwnikami. Lubię takie siatkarskie szachy. Uważam to za mój atut.

Jest w PlusLidze trener, z którym lubi pan grać w te szachy?

Na zasadzie: on wie, że ja wiem, że on wie i kto kogo potem ogra? Powiem inaczej. Często jest tak z zawodnikami, bo już z wieloma pracowałem. Znam ich atuty, a oni z kolei wiedzą, jak ja myślę, jak chcę ich zneutralizować, dlatego będą się starali zakamuflować pewne cechy. A jeśli chodzi o trenerów? Pracowałem pięć lat z Andrzejem Kowalem i trzy lata z Andreą Anastasim. Oni dobrze znają mnie, a ja ich. Ślepsk Suwałki, prowadzony przez Andrzeja Kowala, w jednym meczu trochę mnie zaskoczył rozwiązaniami taktycznymi. Reasumując: przeszłość statystyka daje mi przewagę, każdy ma jakąś dziedzinę, w której czuje się mocniejszy. Ważne jest, żeby rozwijać się tam, gdzie są rezerwy, i wycisnąć maksimum ze swoich atutów. Dodatkowo, mamy fajny, polski sztab. Staram się, żeby oni byli inni niż ja i dawali drużynie to, czego ja dać nie potrafię. Polski sztab potrafi zbudować dobrą chemię. Z czołówki drużyn PlusLigi chyba jako jedyni jesteśmy zupełnie „polscy".

W Skrze Bełchatów też dawno nie było takiej sytuacji...

Nie pamiętam dokładnie, ale jest tak chyba po raz pierwszy od 13 lat. Okazuje się, że można tak pracować. W tym roku wprowadziliśmy obowiązkowo język angielski do komunikacji w drużynie, bo mamy bardzo dużo zagranicznych siatkarzy. Chcemy, żeby każdy czuł się ważny, potrzebny i wszystko zrozumiał.

Wróćmy jeszcze do liczb. Da się bazować na twardej wiedzy w tym dziwnym roku, poszarpanym przez koronawirusa? To, co było aktualne w zeszłym sezonie, może być przydatne w nowych rozgrywkach?

Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Bardzo dużo w grze w poprzednim sezonie zmieniła nowa piłka, promująca grę siłową, zagrywkę z wyskoku i przyjęcie zagrywki z wyskoku. Flot, czyli miękka, stacjonarna zagrywka, stracił mocno na znaczeniu. Nowa piłka wybacza też więcej nieczystych uderzeń w ataku. Wiele razy wydaje się, że wyleci na aut, a spada na boisko. Są zawodnicy, którzy na tych zmianach skorzystali, i tacy, którzy stracili dużo atutów. Jeśli chodzi o sam lockdown, to najwięcej problemów mają młodzi. Jeśli ktoś ma za sobą dziesięć sezonów w PlusLidze, to ruchy i czucie mięśniowe trenuje od wielu lat. Taki zawodnik w tydzień jest w stanie wrócić do nawyków, które miał wcześniej. Młodym sprawia to pewną trudność, najpierw muszą wrócić do punktu wyjścia, a dopiero potem zrobią krok naprzód. Młodzi siatkarze to największe ofiary pandemii. Widzę to też po swoich zawodnikach. Czeka ich bardzo dużo pracy, przynajmniej na początku.

Miał pan już okazję zobaczyć w reprezentacji, jak wygląda siatkówka bez kibiców...

Musimy przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo. Jeśli istniałoby ryzyko zakażenia ze strony kibiców i zawieszenia ligi, a potem nawet wycofania się sponsorów i narażenia klubów na bankructwo, to wolę dmuchać na zimne. Bardzo bym chciał grać z kibicami, ale najważniejsze, to móc w ogóle organizować mecze. W Holandii epidemiolodzy ostrzegają, że kibice krzyczący na trybunach mogą łatwo zakażać, i dlatego na stadionach piłkarskich nie można krzyczeć. Jest jak w teatrze i wygląda trochę tak, jakby trybuny były puste. I dotyczy to imprez na świeżym powietrzu, a co dopiero będzie w sportach halowych? Dopingowanie jest zagrożeniem dla kibiców i sportowców. Trzeba znaleźć kompromis. Może warto pomyśleć o rotacjach i oglądaniu meczów w małych grupach? Na jeden mecz przychodzi jedna grupa, na innym pojawia się kolejna? Im większa hala, tym łatwiej znaleźć rozwiązanie.

Jak dbacie o to, żeby się nie zarazić?

Wprowadziliśmy kilka procedur mających na celu zminimalizowanie zagrożenia, ale nigdy nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, że nas to nie dosięgnie. Musimy zachowywać się mądrze, bo odpowiadamy nie tylko za samych siebie, ale również za zdrowie innych drużyn oraz naszych rodzin. Można powiedzieć, że przez wirusa wszystkie drużyny z PlusLigi, obsługa, sędziowie stali się jedną wielką rodziną i każdy musi być odpowiedzialny za każdego. Mamy też swoje podejrzenia, że mogliśmy przejść Covid-19 w lutym, po powrocie z Perugii, bo przez całą drużynę przeszła wtedy fala silnych przeziębień z wysoką gorączką, ale czerwcowe badania na przeciwciała jednoznacznie tego nie potwierdzają. To nie ma jednak większego znaczenia, bo mamy nowych zawodników, a teorie o odporności na wirusa są rozbieżne i niektóre mówią o trzech, niektóre o sześciu, a niektóre o 12 miesiącach. Trzeba być odpowiedzialnym i robić swoje.

Jak wyglądają wasze przygotowania do sezonu?

Chcemy grać jak najwięcej sparingów. Zaplanowaliśmy dwa mecze z VERVĄ Warszawa, jest turniej z okazji 20-lecia PlusLigi, sami organizujemy turniej w Bełchatowie. Chcę grać dużo spotkań, bo uważam, że chłopcy tego potrzebują. Będą też sparingi wplatane w środek tygodnia.

Turniej na plaży jakoś pomógł, to było dobre doświadczenie?

Każdy grał na poważnie. Taki test był ważny pod kątem psychologicznym. Mogliśmy zobaczyć, jak to jest być pod presją, a przez pięć miesięcy nie było takiej okazji. Podobał mi się drugi set meczu z Cuprum Lubin w Warszawie. Przegrywaliśmy, ale chłopcy się spięli i zdołali zwyciężyć.

Dołączył do was Mateusz Bieniek, który wraca po kontuzji.

Kolano goi mu się bardzo dobrze. Mateusz ciągle zwiększa liczbę skoków, trenuje wydolność. Już wiemy, że ze zdrowiem przed rozpoczęciem rozgrywek będzie jak trzeba. Zagadką pozostaje jego forma, ale najważniejsze, że przychodzi z uśmiechem na trening. Mamy drużynę niepoprawnych optymistów. Myślę, że nam to pomoże w trakcie sezonu.

Przywiązywanie wagi do dobrej atmosfery to wpływ Vitala Heynena, z którym pan współpracuje w kadrze?

Wielu ludzi mnie o niego pyta. Zdaję sobie sprawę, że będą jakieś odniesienia, ale mam też swoje przemyślenia. Uczę się od Vitala Heynena, ale też od Andrzeja Kowala, Andrei Anastasiego. Staram się czerpać nawet od tych, z którymi nie pracowałem. Jeśli mam problemy z asekuracją, to patrzę, jak robią to najlepsi, zastanawiam się, z czego to wynika. Podobało mi się, jak zagrywał Ślepsk Malow Suwałki. Robili to efektywnie i trafiali dokładnie tam, gdzie chcieli. Nie było tak, że trafiali do pierwszej albo piątej strefy, ale zawsze wybierali tego, kto był u rywali w tym elemencie najsłabszy. Po sezonie pytałem trenera Kowala, jak nad tym pracowali. Opisywał, jak trenują i jakie mają podejście. A atmosfera? Zorganizowaliśmy kilkudniowe zgrupowanie w Łasku. To było ważne, bo byliśmy tam po raz pierwszy w komplecie. Trochę potrenowaliśmy, trochę posiedzieliśmy. Mogliśmy się przekonać, jak funkcjonujemy razem przez całą dobę.

Przeszłość w roli statystyka pomaga w prowadzeniu zespołu PlusLigi?

Pomaga systematyzować myślenie o grze i wyciągać wnioski z liczb. Dzięki wiadomościom statystycznym dobierałem odpowiednią linię bloku, ataku czy obrony, a często zmieniałem ustawienie graczy na boisku. Takimi rzeczami się zajmowałem jako analityk – miałem znaleźć najlepsze czy najsłabsze ustawienie. W PGE Skrze Bełchatów czasami dobrze dobranym ustawieniem udawało nam się osiągnąć sporą przewagę nad przeciwnikami. Lubię takie siatkarskie szachy. Uważam to za mój atut.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich
Siatkówka
PlusLiga: Jastrzębski Węgiel Mistrzem Polski. Mecz godny finału
Siatkówka
Nerwy, przepychanki, kłótnie: Zawiercie nie rezygnuje z marzeń
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO