Korespondencja ?z Berlina
To było dramatyczne, trwające ponad dwie godziny spotkanie. Już po meczu Stephane Antiga był uśmiechnięty od ucha do ucha, ale gdyby zabrakło trochę szczęścia, to byłby tak smutny, jak Vital Heynen, trener Niemców. A może i bardziej, bo zapewne straciłby pracę.
Takie mecze, gdy obie drużyny grają z nożem na gardle, nie zawsze są piękne, ale ich dramatyzm sprawia, że pamięta się je latami. Takie mecze wygrywa się głową, charakterem i nerwami ze stali.
Zaczęło się fatalnie, od przegranej w pierwszym secie, na szczęście drugi, po trafionych zmianach Antigi, nasi siatkarze rozstrzygnęli na swoją korzyść, choć problemów wciąż nie brakowało. W porę zostały jednak rozwiązane, a wydatnie w tym pomogli zmiennicy, na czele z Marcinem Możdżonkiem, który pokazał młodszym kolegom, jak się blokuje. Dzielnie sekundował mu w tym Michał Kubiak, który najpierw zablokował Denisa Kaliberdę, a chwilę później skończył seta udanym atakiem.
I kiedy wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze, by uspokoić grę i rozgrywać ten mecz na swoich warunkach, znów pojawiły się kłopoty. Pierwsza pogoń za uciekającym rywalem była skuteczna i Polacy odrobili kilka punktów, doprowadzając do remisu, najpierw 8:8, a za chwilę 11:11.