Pierwsza część sezonu była świetna, ale po urlopach trzeba było pracę zaczynać od nowa. Można być optymistą?
Wojciech Drzyzga, ekspert Polsatu Sport: Ten rok jest trudny, więc Nikola Grbić rozkłada siły, a kontuzje nie pomagają, choć kadrę mamy szeroką i możliwości rotacji spore. Musimy w najbliższych tygodniach połączyć dobrą grę na Mistrzostwach Europy z turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Selekcjoner zapowiada, że szczyt formy ma przyjść na końcówkę pierwszego turnieju i zostać na czas walki o bilety do Paryża. Teraz jeszcze ciało nie jest przygotowane do startowego wysiłku.
W dodatku z powodu kontuzji wypadł Mateusz Bieniek. Ciągle nie może wrócić do zdrowia?
Bieńka chyba na ME nie zobaczymy, to wygląda na poważniejszy uraz. Wyjechał do Berlina na konsultację lekarską, ciągle nie trenuje, a przecież ta przerwa trwa już dość długo.
Czytaj więcej
Memoriał Wagnera to generalna próba przed mistrzostwami Europy. Początek nie wyglądał dobrze, ale po ciężkich treningach tak właśnie miało być.
Jeśli nie będzie go w składzie na ME, to raczej na turniej kwalifikacyjny też nie poleci? Trener Grbić mówił jakiś czas temu, że skład między jedną a drugą imprezą specjalnie się nie zmieni.
Może trzeba będzie zweryfikować plany Czasami selekcjoner coś powie, ciągnięty za język przez dziennikarzy, a potem musi się wycofywać ze swoich deklaracji. Mamy w kim wybierać, bo w Polsce ni nie brakuje utalentowanych siatkarzy. Oczywiście, kiedy selekcjoner na początku sezonu powołuje 30 zawodników to robi to trochę PR-owo, żeby pokazać potencjał polskiej siatkówki i, żeby jak największa grupa siatkarzy „dotknęła” kadry, ale koniec końców trzeba dokonać selekcji i zostawić szesnastu na zgrupowaniu. Jeśli wypadnie Bieniek, to zostaje Mateusz Poręba. Czym mamy się martwić?
Bieniek to jednak podstawowy środkowy. Jego wpływ na drużynę jest bardzo duży.
Każdy rezerwowy, który jest blisko kadry, może dać coś ekstra tej drużynie. Jeśli coś byłoby nie tak z Kurkiem, który też długo nie trenował, to zawsze może w jego miejsce wejść Bartłomiej Bołądź. Chcemy, żeby kadra na turniej była jak najsilniejsza, bo chcemy, żeby grała o medal. Ta grupa ma potencjał na wygranie ME, a na pewno na to, by stanąć na podium. Potem jednak jest turniej kwalifikacyjny, który ma nam zapewnić kwalifikację, a w efekcie spokój w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Potencjał drużyny jest tak duży, że po drodze możemy trochę cierpieć, nie każdy mecz po ciężki obozie musimy wyglądać świetnie, ale w najważniejszych momentach powinniśmy wygrywać.