- Serbowie nie zagrają tak jak w wygranym meczu z Włochami, my też tak jak w niedzielę w Warnie, gdy pokonaliśmy Serbów po znakomitym pojedynku, ale mam nadzieję, że znów to my będziemy górą – mówił przed tym spotkanie trener naszych siatkarzy Vital Heynen.
Trener widać uznał, że tak wspaniałe, bezbłędne mecze nie zdarzają się na zawołanie, ale oczywiście nie zakładał, że jego zespół zagra znacznie gorzej. I słusznie, bo Polacy pokazali bardzo dobrą dyspozycję, a w pierwszych dwóch setach Bartosz Kurek pomylił się zaledwie kilka razy. Z zawodnika, który w początkowej fazie był jednym ze słabszych ogniw drużyny, stał się jej filarem.
Serbowie zaczęli tak, jakby chcieli potraktować Polaków tak jak Włochów, których roznieśli dzień wcześniej. Włosi dali się złamać, ale nasi siatkarze postawili się Serbom twardo. Podopieczni Nikoli Grbicia byli jednak w komfortowej sytuacji. Wystarczył im jeden wygrany lub 54 zdobyte punkty w całym spotkaniu, by bez względu na ostateczny wynik awansować do strefy medalowej mistrzostw świata.