Polska – USA 3:2 : Wielka Ameryka pokonana

Półfinałowa wygrana z Amerykanami oznacza, że Polacy zagrają w Turynie o złoty medal mistrzostw świata z Brazylią. Tak jak cztery lata temu w Katowicach. W meczu o trzecie miejsce Serbia zmierzy się z USA.

Aktualizacja: 30.09.2018 10:55 Publikacja: 29.09.2018 22:46

Polska – USA 3:2 : Wielka Ameryka pokonana

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Vital Heynen przed rozpoczęciem półfinałowego spotkania w Turynie analizował jeszcze mecze Amerykanów na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Przegraliśmy tam z Jankesami w ćwierćfinale i odpadliśmy z turnieju. Słynny Giba powiedział też, że dużo będzie zależeć od postawy Artura Szalpuka. Brazylijczyk, kiedyś najlepszy siatkarz świata ma celne uwagi. Jego zdaniem starcie z Amerykanami będzie najtrudniejszym egzaminem dla młodego Polaka.

I tak właśnie było. Wystarczył jeden, drugi błąd i Heynen dał mu odpocząć wprowadzając w jego miejsce jeszcze młodszego Bartosza Kwolka. Ale Polacy w tym momencie prowadzili 18:10 i grali znakomicie. Chwilę później po skutecznym bloku Piotra Nowakowskiego było 19:10 i wydawało się, że nic już nam w tym secie nie grozi. Amerykanie walczyli jednak do końca. Raz za razem wyprowadzali ciężkie ciosy i zmniejszyli wyraźnie straty. Przy stanie 24:22 zrobiło się nerwowo, ale od czego mamy kapitana Michała Kubiaka, który w swoim stylu obił blok rywali i pierwszy, wyjątkowo udany set został zapisany na nasze konto.

Amerykanie chyba zrozumieli, że będzie ciężko. Do tej pory wygrali osiem spotkań, przegrali tylko w Brazylią mając zapewniony awans do półfinału i podobnie jak Canarinhos wystawili rezerwowy skład. Jeśli mieli w głowie ostatnie zwycięstwa z Polakami, chociażby w Lidze Narodów, to był ich błąd. Biało-czerwoni grali, w ataku i bloku. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach na tych mistrzostwach świetnie spisywał się Kurek, bardzo dobrze funkcjonował blok.

Cztery lata temu, gdy Polacy sensacyjnie zdobywali mistrzostwo świata, Amerykanie byli jedynymi, którzy nas pokonali. To oni też wyrzucili nas z olimpijskiego turnieju w Rio. Między innymi dlatego uznawano ich w tym półfinale za faworytów.

W drugim secie szybko wyszli na prowadzenie, ale Polacy doprowadzili do remisu 13:13, by po chwili odskoczyć na dwa punkty, 16:14. Nie trwało to długo. Rywale nie wstrzymywali ręki na serwisie, bombardowanie trwało. I przynosiło efekty

Przy stanie 21:17 dla rywali tym razem Olek Śliwka zmienił Szalpuka, sędzia dał żółtą kartkę Kubiakowi, a Kuba Kochanowski, który wszedł wcześniej za Mateusza Bieńka pokazał jak młodzież atakuje. Ale to nie pomogło zatrzymać w tym secie Amerykanów, tak samo jak podwójna zmiana (Damian Schulz i Grzegorz Łomacz za Kurka i Fabiana Drzyzgę). Wygrali i znów wszystko zaczynało się od nowa.

W trzecim secie Śliwka znów zmienił Szalpuka, Amerykanie zablokowali Kurka, odskoczyli na cztery punkty (9:13) i zaczęły się problemy. Po ich kolejnych dwóch udanych akcjach było 9:15, ale Polacy jeszcze walczyli, na boisku pojawił się Dawid Konarski i w krótkim odstępie czasu zdobył trzy punkty. A gdy serwisowym asem popisał się Kuba Kochanowski straty zostały prawie (15:17) odrobione. Przy remisie 22:22 wyjrzało słońce, ale szybko zgasło gdy Kurek przy setbolu dla Amerykanów (22:24) zaatakował w aut.

Takie małe przegrane nie zrażają jednak zespołu Vitala Heynena. Czwartego seta kontrolowali od początku, w końcówce bezbłędny był Kurek, który zdobywał decydujące o zwycięstwie punkty. Grał jak w swych najlepszych czasach, lepiej od legendarnego Matthew Andersona, który tie breaka rozpoczął od błędu serwisowego. Chwilę później było już 2:0 dla naszego zespołu i od razu pojawiła się myśl o finale, tak jak cztery lata temu, gdy po trudnym meczu wygrywaliśmy z Niemcami, których prowadził … Heynen.

To co działo w kolejnych akcjach nie mieści się w głowie. Mija kilka minut, poszła seria i jest 6:1 dla Polaków. Ale Amerykanie nie rezygnują, walczą choć tracą punkt za punktem. Nasi siatkarze prowadzą 9:3, szczęśliwy koniec coraz bliższy lecz rywale gonią. I to jak gonią, robi się groźnie (11:9), dobrze że Kurek nie traci zimnej krwi. Trzynasty punkt zdobywa Śliwka sprytnym serwisem i znów jest dobrze (13:10). Ostatnie dwa punkty dokłada Kubiak i jest finał mistrzostw świata. Niewiarygodna sprawa, nowi starzy mistrzowie znów zagrają w nim z Brazylią. A historia lubi się powtarzać.

Vital Heynen przed rozpoczęciem półfinałowego spotkania w Turynie analizował jeszcze mecze Amerykanów na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Przegraliśmy tam z Jankesami w ćwierćfinale i odpadliśmy z turnieju. Słynny Giba powiedział też, że dużo będzie zależeć od postawy Artura Szalpuka. Brazylijczyk, kiedyś najlepszy siatkarz świata ma celne uwagi. Jego zdaniem starcie z Amerykanami będzie najtrudniejszym egzaminem dla młodego Polaka.

I tak właśnie było. Wystarczył jeden, drugi błąd i Heynen dał mu odpocząć wprowadzając w jego miejsce jeszcze młodszego Bartosza Kwolka. Ale Polacy w tym momencie prowadzili 18:10 i grali znakomicie. Chwilę później po skutecznym bloku Piotra Nowakowskiego było 19:10 i wydawało się, że nic już nam w tym secie nie grozi. Amerykanie walczyli jednak do końca. Raz za razem wyprowadzali ciężkie ciosy i zmniejszyli wyraźnie straty. Przy stanie 24:22 zrobiło się nerwowo, ale od czego mamy kapitana Michała Kubiaka, który w swoim stylu obił blok rywali i pierwszy, wyjątkowo udany set został zapisany na nasze konto.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Piękny finał wyjątkowego sezonu. Jastrzębski Węgiel może potwierdzić dominację polskich klubów
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich
Siatkówka
PlusLiga: Jastrzębski Węgiel Mistrzem Polski. Mecz godny finału
Siatkówka
Nerwy, przepychanki, kłótnie: Zawiercie nie rezygnuje z marzeń
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił