Wzloty i upadki

Z Maszą Liktoras w Nagoi rozmawia Janusz Pindera

Aktualizacja: 16.11.2007 00:54 Publikacja: 15.11.2007 16:05

Wzloty i upadki

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

- Co można powiedzieć o takim meczu jak ten z Koreą?

- Grałyśmy bardzo nierówno. Raz lepiej, raz gorzej. To były takie wzloty i upadki, które z jednej strony są wynikiem zmęczenia, z drugiej zaś nietypowego stylu prezentowanego przez Koreanki. Nigdy nie wiem, co one wymyślą, jak zaatakują, czy skoczą do bloku. Czasami to co robią wygląda dziecinnie, ale urywają sety najlepszym.

- Woli pani grać z klasowymi zespołami?

- Gram z kim muszę, to nie ma znaczenia, ale faktycznie te najlepsze drużyny mają swój jasno określony styl. Jak patrzę na Amerykanki to wszystko rozumiem. To jest mój sposób patrzenia na siatkówkę. - A kto gra najładniej ? - Brazylijki, które potrafiły połączyć siłę z szybkością. Ale na tym turnieju najlepsze są Włoszki. Grają perfekcyjnie, popełniają niewiele błędów.

- A co jest atutem Polek ?

- Wszyscy mówią, że atak, ale moim zdaniem jesteśmy naprawdę dobre tylko wtedy, gdy gramy równo w każdym elemencie. Potrafimy to robić, ale tylko czasami. My gramy dość prostą siatkówkę, bez wielkiej finezji, więc nie możemy popełniać błędów.

- Jest jeszcze szansa na szóste miejsce, które da wam sporo punktów w rankingu FIVB. Trzeba tylko pokonać Tajlandię...

- Myślę, że potrafimy tego dokonać. A w styczniu w Halle będziemy się modlić, by turniej wygrała Rosja, lub Serbia, bo to będzie najkorzystniejsze dla nas rozwiązanie. - Nie zakłada pani, że wygra Polska?

- Wolę niczego nie obiecywać. Tu też byłyśmy bardzo blisko znacznie lepszego wyniku. Mogłyśmy wygrać dwa, trzy spotkania więcej i nasza sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.

- Walka o Pekin zapowiada się ciężko. Żadna z was nie była na igrzyskach. Marzy pani o tym po nocach?

- Mam swoje lata i jestem realistką. Nie wiem czy moje kolana wytrzymają do olimpiady. Zdecydowałam się, że w tym sezonie będę grać i w reprezentacji, i w klubie. Przez ostatnie trzy i pół miesiąca zagrałam ponad czterdzieści spotkań. Z reprezentacją w Grand Prix, mistrzostwach Europy, Pucharze Świata i pięć spotkań w klubie.

- Co mówią lekarze?

- Ostrzegają. A ja czekam. W maju, kiedy zakończy się liga podejmę decyzję, co dalej. Nie będę ryzykować utraty zdrowia. Jeśli zajdzie taka konieczność zrezygnuję z siatkówki. Nawet jeśli będę miała szansę pojechać na igrzyska.

- Nie ma w pani zbyt wiele optymizmu?

- Tak naprawdę wierzę jednak, że wszystko będzie dobrze, że wcześniej, czy później wywalczymy ten awans i pojadę do Pekinu.

- Co można powiedzieć o takim meczu jak ten z Koreą?

- Grałyśmy bardzo nierówno. Raz lepiej, raz gorzej. To były takie wzloty i upadki, które z jednej strony są wynikiem zmęczenia, z drugiej zaś nietypowego stylu prezentowanego przez Koreanki. Nigdy nie wiem, co one wymyślą, jak zaatakują, czy skoczą do bloku. Czasami to co robią wygląda dziecinnie, ale urywają sety najlepszym.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Siatkówka
Kryspin Baran, prezes Aluronu Warty Zawiercie: Brak kontrowersji to miód na serce sponsora
Siatkówka
Nic dwa razy się nie zdarza. Zawiercie przegrało w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów
Siatkówka
Bartosz Kwolek dla „Rzeczpospolitej”: Zasłużyliśmy na przydomek „Jurajskich Rycerzy”
Siatkówka
Liga Mistrzów siatkarzy. Aluron Warta Zawiercie wygrał polski półfinał i powalczy o trofeum
Siatkówka
Święto siatkówki w Łodzi. Dwie polskie drużyny powalczą o zwycięstwo w Lidze Mistrzów