Rozbiórka Częstochowy

Nie ma już Wkręt-Metu Częstochowa, który zdobywając Puchar i wicemistrzostwo Polski wywalczył prawo startu w Lidze Mistrzów. Najlepsi gracze wybrali lepsze życie w bogatszych klubach, drużynę trzeba budować od nowa

Aktualizacja: 11.05.2008 17:01 Publikacja: 11.05.2008 01:08

Rozbiórka Częstochowy

Foto: Fotorzepa

Nie tak dawno, po przegranym, czwartym finałowym meczu ze Skrą, dającym tytuł mistrzowski siatkarzom z Bełchatowa, młody trener Wkręt-Metu Radosław Panas wierzył, że uda się zatrzymać większość srebrnych medalistów i w następnym sezonie walczyć o złoto. W rozmowie z „Rz” dziękował tym wszystkim, którzy pomogli mu przeżyć przygodę życia, mówił o znakomitej atmosferze, swoistej chemii na boisku pomiędzy zawodnikami i trenerem. Być może Panas zaklinał rzeczywistość przeczuwając, co czeka jego zespół, który był rewelacją ligowych rozgrywek, ale chyba nie sądził, że demontaż wicemistrzów Polski będzie tak gruntowny.

Z pierwszej szóstki pod Jasną Górą zostaje tylko młody środkowy Piotr Nowakowski i drugi rozgrywający Andrzej Stelmach, być może sentyment i dobry kontrakt skusi też amerykańskiego atakującego Brooka Billingsa. Pozostali przyjęli oferty konkurencji.

Skrzydłowi Krzysztof Gierczyński, Marcin Wika i rozgrywający Paweł Woicki od przyszłego sezonu będą występować w Resovii Rzeszów, libero Piotr Gacek (wszystkich powołał do kadry Raul Lozano) jest już zawodnikiem Skry Bełchatów. W Kędzierzynie-Koźlu swoje miejsce znalazł doświadczony środkowy Robert Szczerbaniuk.

Ryszard Bosek, były znakomity siatkarz, później trener reprezentacji, dziś menedżer Wkręt-Metu, ze spokojem mówi, że nie jest zaskoczony tym, co się stało. – Wkręt-Met to prywatna firma, i nie może się zadłużać, by zatrzymywać zawodników. Oferty, jakie otrzymali, to premia za dobrą grę. Trudno mieć pretensję, że je przyjęli. W ubiegłym sezonie to Olsztyn rozbijał bank, teraz Rzeszów za pieniądze Asseco – tłumaczy Bosek, który jeszcze nie wie, jak będzie wyglądała zakrojona na szeroką skalę renowacja wicemistrzów Polski.

– Prawdopodobnie tak jak to już wcześniej bywało, trzon drużyny stanowić będą młodzi zdolni, wsparci kilkoma rutyniarzami z nazwiskami. Młodzi już są – Nowakowski, Dawid Gunia, Paweł Zatorski, trafi do nas też rozgrywający reprezentacji juniorów Fabian Drzyzga, syn Wojciecha – wymienia Bosek. Na pytanie, czy do Częstochowy przyjedzie atakujący reprezentacji Hiszpanii Guillermo Falasca, nie potwierdza, ale też nie zaprzecza. Nie przesądza też, kto będzie trenerem. Prawdopodobnie zostanie Panas, ale inne opcje też są brane pod uwagę.

W innych klubach trzęsienia ziemi nie było, choć wzmocnienia Resovii (kosztem Wkręt-Metu) są najbardziej zauważalne. Kolejne, drogie transfery w Bełchatowie (rozgrywający Miguel Angel Falasca, starszy brat Guillermo, i przyjmujący Dawid Murek) sprawią, że Skra nie tylko może wygrać po raz piąty krajowe rozgrywki, ale też postarać się o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Trzecie miejsce w tegorocznej edycji po wygranej ze słynnym Sisleyem Treviso i pięciosetowy horror z Dynamem Kazań pokazały, że leży to w zasięgu możliwości zespołu z Bełchatowa.

A przecież są też inni, równie bogaci i jeszcze bardziej głodni sukcesu. Do takich drużyn należą z pewnością Mlekpol AZS Olsztyn i Jastrzębski Węgiel, choć wciąż nie wiadomo, jak zakończą się rozpoczęte tam przemeblowania. Jeśli w Olsztynie zostaną Paweł Zagumny, Grzegorz Szymański, Wojciech Grzyb i Marcin Możdżonek, to kibice Mlekpolu mogą spać spokojnie, tym bardziej że reprezentant Niemiec Bjoern Andrae też nie chce wyjeżdżać. W Jastrzębiu nie będzie już Murka, który wybrał Bełchatów, wyjadą Bułgarzy. Zostanie Robert Prygiel i sporo pieniędzy na zakupy.

Zainteresowanie siatkówką, szczególnie w jej męskim wydaniu z sezonu na sezon bije rekordy, więc można zaryzykować twierdzenie, że przyszłość krajowych rozgrywek rysuje się bardzo ciekawie.

– Problemem jest tylko liczba dobrych graczy na rynku. Jeśli będzie ich wystarczająco dużo, to nawet takie trzęsienie ziemi jak w Częstochowie może być korzystne dla siatkówki – kończy Ryszard Bosek.

Nie tak dawno, po przegranym, czwartym finałowym meczu ze Skrą, dającym tytuł mistrzowski siatkarzom z Bełchatowa, młody trener Wkręt-Metu Radosław Panas wierzył, że uda się zatrzymać większość srebrnych medalistów i w następnym sezonie walczyć o złoto. W rozmowie z „Rz” dziękował tym wszystkim, którzy pomogli mu przeżyć przygodę życia, mówił o znakomitej atmosferze, swoistej chemii na boisku pomiędzy zawodnikami i trenerem. Być może Panas zaklinał rzeczywistość przeczuwając, co czeka jego zespół, który był rewelacją ligowych rozgrywek, ale chyba nie sądził, że demontaż wicemistrzów Polski będzie tak gruntowny.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia