Niepokój w Tokio

Polskie siatkarki pokonały Dominikanę 3:1 i są już o krok od awansu. Dziś zagrają czwarty mecz – z Koreą Południową

Aktualizacja: 21.05.2008 11:26 Publikacja: 21.05.2008 02:06

Niepokój w Tokio

Foto: AP

Plan był prosty. Pogonić wysokie, skoczne dziewczyny z Karaibów serwisem i tak ustawić blok, by nie były w stanie się przez niego przebić.

Pół roku temu taki plan zdał egzamin. Siatkarki z Dominikany dostały lanie, ale ich trener Beato Miguel Cruz twierdził, że dopiero zaczyna budować zespół na igrzyska. Teraz też zapewnia, że jest zadowolony z postawy swojej drużyny, choć szanse na olimpijski awans zostały mu tylko na papierze. Powinien mieć czego żałować, bo Dominikanki raz jeszcze, podobnie jak w meczu z Serbią, napędziły strachu znacznie lepszym od siebie.

– Atakują ze straszną siłą, skacząc nad nami. Na wideo wygląda to zupełnie inaczej – mówiła rozgrywająca polskiej drużyny Milena Sadurek. – Później na szczęście wzięłyśmy się w garść.

Ale tak naprawdę łatwo wcale nie było. Do stanu 17:17 w drugim secie, po przegraniu pierwszego, scenariusz nie rysował się optymistycznie. – To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Za dużo było prostych, niezrozumiałych błędów – powie później Marco Bonitta, który stracił dużo nerwów, bo doskonale wiedział, czym może grozić porażka.

Na szczęście Dominikanki straciły głowę i w efekcie kolejne punkty. Przegrały gładko drugiego i trzeciego seta. W czwartym walczyły jednak do końca, jakby przypomniały sobie, że wygrywały już z Polską. I w Pucharze Świata 2003 roku, i dwa lata później w World Grand Prix. Tu prowadziły 12:8, ale w decydującej fazie spotkania nie były w stanie zatrzymać bezbłędnej Małgorzaty Glinki (20 punktów w meczu).

Miały jeszcze punkt przewagi (23:22), ale ręce zadrżały Sidarce Nunez i Milagros Cabral. Zimnej krwi nie straciła natomiast najmłodsza w polskiej drużynie, środkowa Agnieszka Bednarek (14 pkt), kończąc spotkanie serwisowym asem.

Bonitta o środowym meczu z Koreą mówi, że będzie równie trudny jak ten z Japonią. – Podobny styl, dobra obrona i gra z kontry. Koreanki sprawiły dużo problemów Serbii i na pewno nie ułatwią nam zadania. Dodał, że Polki stać na lepszą grę niż dotychczas, jest więc dobrej myśli. W czwartek dzień przerwy.

Rozmowa z Katarzyną Skowrońską-Dolata, atakującą polskiej drużyny

Rz: Anna Podolec mówi, że nie lubi sytuacji, gdy musi wejść na boisko, gdy dzieje się źle i wszyscy oczekują od niej pomocy. Stres bywa wtedy paraliżujący. Pani ma podobne odczucia?

Katarzyna Skowrońska-Dolata:

Znam dziewczyny, na których nie robi to większego wrażenia, ale ja wciąż tę presję czuję. Szczególnie wtedy, kiedy nie idzie najlepiej.

Pani lubi się uśmiechać, choć czasami chyba chce się płakać, gdy proste błędy niweczą wysiłek...

Patrząc z boku na koleżanki, widziałam brak uśmiechu na ich twarzach i wiedziałam, że jeśli wejdę na boisko, muszę to zmienić. Nawet jeśli nie wszystko będzie szło po mojej myśli.

Pół roku temu, gdy pokonałyście Dominikanki w 63 minuty, była pani najskuteczniejsza na boisku. Teraz tak dobrze nie było, ale trener Bonitta był cierpliwy...

I jestem mu bardzo wdzięczna, że poczekał na lepsze chwile.

Wcześniej mówił o drobnej kontuzji, tym tłumaczył pani słabszą grę i fakt, że stawia częściej na Podolec...

Ta kontuzja, o której mówi, dolegała mi na zgrupowaniu w Szczyrku, ale to już przeszłość. Z Anią prezentujemy na tej pozycji podobny poziom i nie obrażam się, że to ona zaczyna mecze, a nie ja. Jeśli wygrywamy, to niech tak zostanie. Najważniejszy jest awans na igrzyska.

Spotkanie z Dominikaną było nerwowe. Dlaczego?

Grałyśmy niedokładnie, bez koniecznej agresji. Byłyśmy zbyt smutne, a smutek nie pozwala wygrywać.

Myśl o igrzyskach nie pozwala spać?

Ja o tym nie myślę. Wiem, o co gramy, ale dopiero po ostatnim meczu, kiedy będę pewna, że jedziemy na igrzyska, skoczę do góry ze szczęścia.

Lubicie grać z takimi zespołami jak Dominikana, które idą na ostrą wymianę ciosów?

Wolę grać z nimi niż z Azjatkami, które są mniejsze, ale lepsze technicznie, i potrafią obijać nasze ręce przy bloku. A wysokie, skoczne dziewczyny z Karaibów uderzają piłkę z całych sił. Czasami na oślep.

Dziś gracie z Koreą Południową. Ten mecz też trzeba wygrać...

Chcemy wygrywać już do końca, choć wiemy, że łatwo nie będzie.

rozmawiał w Tokio Janusz Pindera

1. Serbia 3 6 9-2

2. Japonia 3 6 9-2

3. Polska 3 5 7-4

4. Korea Płd. 3 5 6-6

5. Dominikana 3 4 5-6

6. Tajlandia 3 4 5-6

7. Portoryko 3 3 2-9

8. Kazachstan 3 3 1-9

W środę grają: Serbia – Tajlandia, Portoryko – Kazachstan, Polska – Korea Płd. (Polsat, od godz. 8.30) i Dominikana – Japonia.

Plan był prosty. Pogonić wysokie, skoczne dziewczyny z Karaibów serwisem i tak ustawić blok, by nie były w stanie się przez niego przebić.

Pół roku temu taki plan zdał egzamin. Siatkarki z Dominikany dostały lanie, ale ich trener Beato Miguel Cruz twierdził, że dopiero zaczyna budować zespół na igrzyska. Teraz też zapewnia, że jest zadowolony z postawy swojej drużyny, choć szanse na olimpijski awans zostały mu tylko na papierze. Powinien mieć czego żałować, bo Dominikanki raz jeszcze, podobnie jak w meczu z Serbią, napędziły strachu znacznie lepszym od siebie.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia