Kolejny raz się okazało, że Polki bez Małgorzaty Glinki, Marii Liktoras, Anny Podolec, Katarzyny Skowrońskiej i Marioli Zenik są przeciętnym zespołem, który ma niewielkie szanse nawiązać równą walkę z czołowymi drużynami. Kiedy trener Marco Bonitta mówi, że jego drużyny nie było na parkiecie, bo zniknęła z powierzchni ziemi, to musi być mocno zdenerwowany.
Te słowa wypowiedział w sobotę po porażce z Tajlandią. Polki prowadziły 2:1 w setach i od zwycięstwa w meczu dzieliły je dwie piłki (23:21). Wystarczyły jednak jeden, drugi błąd, kontrowersyjna decyzja sędziów i zamiast cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tegorocznym cyklu World Grand Prix, grające w rezerwowym składzie Polki musiały się już szykować do tie-breaku. – Nie wiem, co się stało w piątym secie. Możemy grać lepiej, jestem o tym przekonany – tłumaczył Bonitta fatalną postawę Polek w decydującej partii.
Tajki, których najwyższa zawodniczka mierzy zaledwie 180 cm, nie dały naszym siatkarkom cienia szansy, pozwoliły im zdobyć zaledwie cztery punkty.
Ostatni mecz z Amerykankami, które przyjechały do Wrocławia w olimpijskim składzie, musiał się zakończyć tak, jak się zakończył. Szybką porażką.Początek pierwszego i trzeciego seta dawał jednak nadzieję na bardziej wyrównane spotkanie. W pierwszym po ataku Anny Barańskiej nasz zespół prowadził 8:6, chwilę później Joanna Kaczor raz jeszcze potwierdziła swoje aspiracje do wyjazdu na igrzyska i zdobyła kolejny punkt (9:6), ale miłe chwile nie trwały długo. Szybko przyszła smutna rzeczywistość, a wraz z nią słabe przyjęcie (bolączka tej drużyny), równie słaba obrona i nieskuteczny atak. Trudno jednak atakować, gdy trzeba rozgrywać z takich piłek, jakie dostawała od przyjmujących Katarzyna Skorupa.
Bonitta tłumaczył przyjmujące – Barańską brakiem doświadczenia w takich turniejach, Milenę Rosner bólami pleców, które odezwały się również podczas spotkania z Amerykankami. Zapytany, czy jest się wobec tego z czego cieszyć, odpowiedział, że z postawy Joanny Kaczor i Katarzyny Gajgał. – Obie walczą o igrzyska, obie pokazały, że w konfrontacji z tak klasowym zespołem jak Amerykanki dają sobie radę. To jest optymistyczne – dodał trener, który w męski sposób, za pomocą niecenzuralnych polskich słów, raz jeszcze ustosunkował się do postawy całej drużyny w ostatniej fazie meczu z Tajlandią.