Reklama
Rozwiń

Cieszymy się grą

- Siatkówka znów sprawia nam radość. A ostatnio nie zawsze tak bywało. Znów tworzymy fajną grupę, która wie czego chce- mówi przyjmujący reprezentacji Polski, Sebastian Świderski w rozmowie z Januszem Pinderą.

Publikacja: 12.08.2008 12:57

Jak ktoś patrzy na was z boku, to widać energię, która z was bucha. Pan też czuję tą moc ?

Na razie czuję ból po urazie, którego doznałem w meczu z Niemcami. Z Egiptem zagrałem tylko dzięki współczesnej medycynie, która potrafi postawić człowieka na nogi, choć nie wydaje się to możliwe. Nie wiadomo jeszcze tak naprawdę co mi jest. Jedni mówią, że to stłuczony mięsień, inni, że że zbite żebro. Badań szczegółowych jeszcze nie było, pozostaje nadzieja, że to nic poważnego. A co tej mocy, o którą pan pyta to czuje, że jest. Wszyscy mają siłę i skoczność. To może tylko cieszyć.

Forma więc przyszła w samą porę?

Myślę, że dopiero przyjdzie. Wtedy, kiedy będzie najbardziej potrzebna czyli w ćwierćfinale. Na razie gramy dobrze, ale wierzę, że będziemy grać jeszcze lepiej.

Z kim chcecie zagrać w ćwierćfinale?

Nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Teraz czekają nas mecze z Serbią, Brazylią i Rosją. Same tuzy. Oni nas sprawdzą, przetestują tak, że znajdziemy odpowiedź na pytanie w jakiej tak naprawdę jesteśmy dyspozycji. Najlepiej byłoby zająć pierwsze miejsce w grupie i zmierzyć w walce o awans do półfinału z najsłabszym zespołem drugiej grupy.

Niemcy byli o krok od wygranej z Rosją. Co to oznacza?

Po pierwsze, że ci niby słabsi też są bardzo groźni, a po drugie, że to nasze zwycięstwo z Niemcami było bardzo ważne. Im przecież do pokonania Rosjan zabrakło tylko jednej piłki.

Teraz, gdy awans jest zapewniony walczyć z każdym do upadłego czy kalkulować?

Nie ma mowy. Trzeba tak grać, żeby wygrać, najlepiej wszystkie mecze.

Z Egiptem wygraliście szybko, bez problemów. Nie tak jak w Lidze Światowej ?

To są igrzyska, nie Liga Światowa. Tam graliśmy z marszu, bez przygotowania. A jak to dla nas ważne pokazał turniej kwalifikacyjny w Espinho. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, ale wystarczyło kilka dni przygotowań, by zagrać o sto procent skuteczniej niż wcześniej w Tallinie, gdzie przegraliśmy z Czarnogórą i Estonią. Teraz będzie jeszcze lepiej niż w Espinho.

Co cieszy pana najbardziej w grze polskiej drużyny?

To, że siatkówka znów sprawia nam radość. A ostatnio nie zawsze tak bywało. Znów tworzymy fajną grupę, która wie czego chce. Tak jak za najlepszych czasów.

Tak jak w Japonii, gdy zdobywaliście tytuł wicemistrzów świata?

Coś w tym stylu. Niektórzy wprawdzie twierdzą, że już gramy tu lepiej, ale trochę za wcześnie na takie oceny. Poczekajmy, zobaczymy czy będziemy tacy mocni i twardzi, gdy przyjdzie grać te najważniejsze mecze.

Czegoś się pan obawia?

Niemcom nie pozwoliliśmy grać tak, jak najbardziej lubią. Taktyka, która zakładała zróżnicowaną zagrywkę, mocną i szybującą okazała się skuteczna. Ale jestem przekonany, że w starciu z najlepszymi musimy te proporcje zmienić na korzyść silnego serwisu.

Co jest dziś, oprócz radości w grze znakiem firmowym wicemistrzów świata. Atak, tak jak w Japonii?

Nie mamy takiego znaku. Wtedy oprócz ataku świetnie serwowaliśmy i blokowaliśmy. Teraz naszym atutem też jest wszechstronność. I niech tak zostanie.

W czwartek gracie z Serbią. Jeszcze nie tak dawno był to przeciwnik szczególnie nieprzyjemny. Zwykło się nawet mówić, że wpędzili was w kompleksy ...

Na szczęście te czasy już za nami. W Japonii to my byliśmy górą.

Myśli pan, że medal w Pekinie jest realny?

A dlaczego nie ? Będziemy bić się jak o życie. Po to tu jesteśmy.

Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku