Prezent od doktora

Mistrzostwa Świata w Polsce: Najlepsi siatkarze przyjadą do nas za sześć lat. Potrzebne są tylko duże, nowoczesne hale i drużyna, która potrafi wygrać z każdym

Publikacja: 05.09.2008 03:34

Prezent od doktora

Foto: Rzeczpospolita

O tym, że Polska po raz pierwszy w historii będzie organizatorem mistrzostw świata w siatkówce, mówiono głośno od kilku miesięcy. Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski zapewniał, że najważniejsza postać w światowych władzach, wszechwładny, choć już tylko honorowy prezes FIVB Ruben Acosta, jest po naszej stronie.

Ostateczne decyzje zapadły niedawno, podczas igrzysk w Pekinie. Stamtąd menedżer polskiej drużyny Witold Roman przywiózł umowę wręczoną mu przez Acostę.

– Teraz mogę już o tym powiedzieć – tłumaczył były reprezentacyjny środkowy, wchodząc na konferencję prasową w warszawskim hotelu Bristol. Tam wczoraj podpisano kontrakt pomiędzy Międzynarodową Federacją Piłki Siatkowej (FIVB) i Polsatem. Ta stacja nabyła wyłączne prawa do pokazywania i produkowania sygnału z mistrzostw. Swój podpis na kontrakcie złożył między innymi nowy prezydent FIVB Jizhong Wei, który zastąpił Acostę. Chińczyk podkreślił, że przyznanie Polsce organizacji mistrzostw w 2014 roku jest w dużej mierze zasługą prezesa Przedpełskiego, który zabiegał o to od dawna.

Doktor Ruben Acosta ma 74 lata, złotą bransoletę na prawej ręce, widoczny sygnet z cennego kruszcu i markowy zegarek. Niewysoki, pewny siebie Meksykanin chętnie odpowiada na pytania. Obok, jak zawsze, kręci się żona Malu. Robi pamiątkowe zdjęcia, gdy mąż udziela wywiadów.

Ostatnio usunął się w cień, formalnie oddał władzę, ale nikt nie ma wątpliwości, że to on z tylnego siedzenia wciąż rządzi federacją przynoszącą milionowe zyski. On wymyślił komercyjną Ligę Światową i World Grand Prix, on żelazną ręką prowadził FIVB do finansowych sukcesów przez ostatnie 24 lata. I kiedy mówi, że przyznanie Polsce organizacji mistrzostw świata jest nie tylko wyróżnieniem, ale też wyzwaniem cywilizacyjnym, to nie jest to ostrzeżenie, tylko dobra rada, by nie zaprzepaścić ogromnej szansy, która znów staje przed naszą siatkówką.

Minister sportu Mirosław Drzewiecki, obecny przy podpisywaniu umowy mówi, że niezbędne hale zostaną wybudowane zgodnie z wymogami międzynarodowymi i nie będzie żadnego wyścigu z czasem.

– Razem ze Stadionem Narodowym na piłkarskie mistrzostwa Europy 2012 roku zostanie zbudowana w Warszawie hala na 20 tysięcy widzów – powiedział minister, a prezes Mirosław Przedpełski dodał: Mam nadzieję, że zagramy w niej mecz o złoty medal.

Hale w Katowicach i Wrocławiu już stoją. Minister Drzewiecki zapewnia, że hala w Łodzi będzie gotowa na przyszłoroczne mistrzostwa Europy kobiet. W Gdańsku powstaje nowoczesny obiekt na kilkanaście tysięcy widzów. – Nie rzucamy się na głęboką wodę – obiecuje minister sportu.

Prezes Przedpełski nie wyklucza, że miast goszczących mistrzostwa będzie więcej niż sześć. Przepisy FIVB mówią, że taka jest minimalna liczba hal, a są jeszcze piękne obiekty w Bydgoszczy i Rzeszowie, trzeba je tylko dopasować do wymogów. – Chcemy popularyzować siatkówkę również w mniejszych ośrodkach – mówi prezes PZPS – by udowodnić, że Ruben Acosta wybierając Polskę trafił w dziesiątkę.

Rz: Kiedy zapadła decyzja o przyznaniu Polsce mistrzostw świata w 2014 r.?

Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej:

Podczas igrzysk w Pekinie. Najpoważniejszym rywalem byli Japończycy. Stały za nimi dwie potężne telewizje i solidne gwarancje finansowe.

Co więc zadecydowało o zwycięstwie Polski?

Rozsądek Rubena Acosty. Mistrzostwa świata to wielkie biznesowe przedsięwzięcie. A Polska daje gwarancję znakomitego produktu. Ta inwestycja musi się opłacić. Były szef FIVB wielokrotnie był w naszym kraju i sam wie najlepiej, jaki mamy potencjał. Jeszcze półtora roku temu był sceptyczny, ale po finale Ligi Światowej w Katowicach zmienił zdanie.

Zdradzi pan koszt takiego przedsięwzięcia?

Mogę tylko powiedzieć, że było drogo. Kilkadziesiąt milionów euro.

A jeśli koniunktura się załamie i za sześć lat nie będzie takiego zainteresowania siatkówką jak teraz?

Nie dopuszczam takiej myśli. Musimy zrobić wszystko, by zainteresowanie było jeszcze większe. Mamy w planie jeszcze inne prestiżowe imprezy w Polsce. Za rok mistrzostwa Europy kobiet, a później – mam nadzieję – mistrzostwa świata w siatkówce plażowej w 2011 i ME mężczyzn w 2013 r. Nie mam jednak złudzeń – koniunkturę mogą podtrzymać tylko sukcesy naszych drużyn.

Olimpijskie występy nie są chyba w pełni zadowalające?

Trudno mówić o porażce. Siatkarze grali znakomicie, byli w formie, która dawała nadzieję na więcej. Kobiety awansowały na igrzyska po 40 latach przerwy.

Czy to oznacza, że Raul Lozano będzie dalej trenerem reprezentacji?

Umówiliśmy się na rozmowę po barażowych meczach z Belgią. Nie ukrywam, że myślę o zmianach. Tej drużynie potrzebny jest nowy impuls. Zespół kobiet też potrzebuje kogoś innego niż Marco Bonitta.

Czyli w niedalekiej przyszłości czekają nas konkursy na nowych trenerów?

Marzy mi się stworzenie czegoś na wzór portretu idealnego trenera. Takiego, który zna nowoczesną siatkówkę i rozumie naszą mentalność. Taki wzorzec można rozesłać po świecie i czekać na oferty.

Pieniądze nie grają roli?

Stać nas na każdego.

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia