Pierwsze, nerwowe spotkanie w Antwerpii drużyna Raula Lozano wygrała 3:2 i teraz nie będzie już grać z nożem na gardle. Każde zwycięstwo daje jej awans i prawo występu w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Ale drugi trener polskiej drużyny Alojzy Świderek ostrzega: – Belgowie sami się nie położą. Musimy im w tym pomóc.
W rewanżowym meczu, podobnie jak w pierwszym, zabraknie Pawła Zagumnego, Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i Krzysztofa Ignaczaka. Co więcej, nie będzie też Krzysztofa Gierczyńskiego i Michała Bąkiewicza. Obu z powodów rodzinnych.
W ich miejsce Lozano powołał Zbigniewa Bartmana i Wojciecha Grzyba. W drużynie jest tylko trzech przyjmujących (Marcin Wika, Sebastian Świderski i Bartman), ale Świderek nie widzi problemu. – W razie czego drugi z atakujących Bartosz Kurek zagra na tej pozycji – mówi asystent Lozano.
Wszystko wskazuje na to, że sobotni mecz z Belgią Polacy rozpoczną z Łukaszem Żygadłą na rozegraniu, z Piotrem Gruszką w ataku, Danielem Plińskim i Łukaszem Kadziewiczem na środku oraz z Wiką i Świderskim w roli przyjmujących. Libero (Piotr Gacek) jest jeden, więc na tej pozycji nie ma wątpliwości.
– Tydzień temu w Antwerpii Belgowie popełnili wiele błędów serwisowych, ale w Kędzierzynie-Koźlu są w stanie zagrać znacznie skuteczniej – twierdzi Świderek, mając nadzieję, że polski zespół też pokaże się z lepszej strony. – W pierwszym meczu zabrakło w naszej grze pewnego bloku i ataku, szczególnie w trzech pierwszych setach. Te elementy powinniśmy zdecydowanie poprawić. Jeśli kilka razy po bloku piłka wróci rywalom pod nogi, to mecz będzie się toczył pod nasze dyktando – uważa drugi trener Polaków.