Statystyki nie dawały większych szans Resovii. Same porażki ze Skrą, w zdecydowanej większości do zera. Tak było i tym razem, ale drużyna z Rzeszowa wcale nie była chłopcem do bicia.
Mierzący 206 cm środkowy bloku, Kubańczyk Ihosvany Hernadez, znakomicie współpracował z rozgrywającym Pawłem Woickim, Resovia świetnie broniła i w pierwszym secie prawie do końca walczyła o zwycięstwo. Problem w tym, że ich rywale, czterokrotni mistrzowie Polski, mają w składzie Mariusza Wlazłego i Stephane’a Antigę, którzy wiedzą, jak zdobywać decydujące punkty. Tym razem w roli egzekutora wystąpił Francuz (MVP spotkania), który przy stanie 24:24 dwukrotnie skutecznie zaatakował. Wcześniej przy remisie 23:23 klasę pokazał Wlazły.
W drugim secie Resovia trzymała się dzielnie nieco krócej. Odrobiła wprawdzie czteropunktową stratę (7:11) z pierwszej części tej partii, a po autowym ataku Dawida Murka objęła nawet prowadzenie (14:13). Ale w końcówce Wlazły raz jeszcze potwierdził, że sam może przesądzać o losach takich meczów, zdobył kilka ważnych punktów i w Resovii skończył się animusz.
O trzecim secie siatkarze Resovii powinni jak najszybciej zapomnieć. Ich serbski trener Ljubomir Travica chyba miał świadomość, że nie zdąży już swoich graczy naładować energią. Goście gaśli w oczach i przegrali tę partię w stylu, który nie wróży cudów w rewanżu.
[ramka][b]Finał (do trzech zwycięstw): [/b]